Piłkarską spółką pokieruje jeszcze przez najbliższe dwa tygodnie, bo tyle trwa okres jego wypowiedzenia. - Z powodu mojej rezygnacji paraliżu klubu nie będzie - deklaruje Schaefer. - Organizacyjnie działa on dobrze, wszystkie kwestie związane z udziałem zespołu w rozgrywkach trzeciej ligi są realizowane.
Tajemnicą poliszynela jest, że powód rezygnacji, to katastrofalna sytuacja finansowa klubu. Zaległości są milionowe i nie tylko dotyczą zobowiązań wobec ZUS i "Skarbówki". Spółka jest też winna pieniądze osobom prywatnym.
Przeczytaj także: Marzec w... lipcu. To już upadek Elany Toruń?!
- W spółce potrzebny jest wstrząs - uważa prezes (na wypowiedzeniu). - Spodziewam się oczywiście, że wywoła go właśnie moja rezygnacja. Nie wystarczyło mi odwagi, aby nadal świecić oczyma przed sztabem szkoleniowym, zawodnikami i innymi osobami. Mogę zapewnić, że nie pogłębiałem długów.
"Pomorska" pisała ostatnio, że decyzje dotyczące przyszłości spółki mieli podjąć udziałowcy. - Z tego co mi wiadomo, zbierali się kilka razy, lecz do dofinansowania klubu nie doszło. Nie słyszałem, aby pojawił się również pomysł upadłości spółki - informuje Schaefer.
Kto pokieruje klubem? Tego na razie nie wiadomo. Zapewne na stanowisko prezesa rozpisany zostanie konkurs.