Prof. Jan Talar, specjalista w dziedzinie rehabilitacji, obecnie dziekan wydziału nauk o zdrowiu na Elbląskiej Uczelni Humanistyczno- Ekonomicznej uczestniczył w sympozjum pt. "Znieczulenie i intensywna terapia chorych z obrażeniami mózgowia - najnowszy stan wiedzy". Jego wykład "Gdzie się kończy nadzieja w rehabilitacji obrażeń OUN" (ośrodkowy układ nerwowy - przyp. red.) wywołał powszechne oburzenie. Profesor powiedział, nie przedstawiając na swoją tezę żadnych dowodów, że nie istnieje śmierć mózgu. I że w XXI wieku nie udało się pobrać narządów od osoby zmarłej.
- Co więc robimy? - pytał przed kamerą TVN prof. Talar i odpowiadał: - Pobieramy narządy od osoby żywej!
Czytaj: Budzenie nadziei
Sukcesy i porażki
Co to jest śmierć mózgu?
Ustanie krążenia krwi w mózgu powoduje nieodwracalne jego uszkodzenie. I chociaż przy pomocy specjalnej aparatury można pewien czas utrzymać czynność serca i oddychania, stwarzających pozory życia, wiadomo, że człowiek nie żyje. U takich osób komisja lekarska złożona z trzech lekarzy, w tym co najmniej jednego specjalisty w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii oraz jednego specjalisty w dziedzinie neurologii lub neurochirurgii, po przeprowadzeniu serii badań orzeka śmierć mózgową w celu odłączenia od aparatury wentylującej zwłoki.
(źródło "Poltransplant")
Prof. Talar, twórca kliniki rehabilitacji (została otwarta w 1999 r. w obecnym Szpitalu Uniwersyteckim nr 1 im. dr. Antoniego Jurasza w Bydgoszczy) stał się sławny dzięki licznym przypadkom wybudzenia pacjentów ze śpiączki (o sukcesach prof. Talara pisaliśmy również na naszych łamach). W jednym z artykułów tłumaczył, że nie czyni cudów, że wybudzenie to rezultat nowatorskiej metody, polegającej - mówiąc w uproszczeniu - na stymulacji tkanek nerwowych, czyli potraktowaniu ich tak samo jak mięśni.
Bydgoską karierę prof. Talara przerwały najpierw podejrzenia, a potem prokuratorskie zarzuty o korupcję (m.in. był zarzut przyjęcia łapówek na ok. 28 tys. zł i prezentów - 10 butelek koniaku). W maju 2007 r. lekarz został uznany winnym, ale sąd nie wymierzył mu kary uznając popełnione przez lekarza czyny za "występki mniejszej wagi".
Przypadek Agnieszki
Śpiączka, koma
Długotrwały stan nieprzytomności (przytomność). Stopnie głębokości śpiączki ustala się zależnie od zachowania lub zniesienia poszczególnych odruchów. Może być spowodowana chorobami i uszkodzeniami mózgu, ciężkimi chorobami zakaźnymi i zatruciami
(źródło: portalwiedzy.onet.pl)
Prof. Talar został zwolniony z "Jurasza". Nie przestał jednak pomagać chorym; jego dokonania w zakresie wybudzeń ze śpiączki stały się sławne w całym kraju.
Wyjątkowo głośno zrobiło się po tym, jak uratował 11-letnią Agnieszkę Terlecką. Dziewczynka po upadku z konia była w śpiączce. Lekarze z Piły nie dawali jej szansy. Podobno chcieli, by rodzice podpisali zgodę na pobranie narządów. Pomógł prof. Talar.
Transplantologom "pod górkę"
Profesor od dawna postuluje, by zaostrzyć przepisy dotyczące transplantacji. Twierdzi, że lekarze w Polsce zbyt pochopnie orzekają o śmierci mózgu u pacjentów po urazach mózgu. Już w 2009 r. media informowały, że prof. Talar chce tak zmienić prawo, by nikt nie miał wątpliwości, iż osobie, od której mają być pobrane organy, nie można już pomóc.
Wedle profesora orzekać powinien 3-osobowy zespół lekarski, w którego składzie musi znajdować się także lekarz delegowany przez rodzinę pacjenta. Powinno się też czekać na pobranie narządów kilka dni, a nie kilka godzin.
Co mówią przepisy?
Wedle obowiązujących w Polsce przepisów z 17 lipca 2007 r. rozpoznanie śmierci mózgu opiera się na stwierdzeniu nieodwracalnej utraty jego funkcji.
Postępowanie kwalifikacyjne jest dwuetapowe: najpierw wysuwa się podejrzenie śmierci mózgu, następnie wykonuje mnóstwo badań, potwierdzających śmierć mózgu.
W poznańskim sympozjum uczestniczył dr Piotr Kowalski, konsultant ds. anestezjologii i intensywnej terapii w województwie kujawsko-pomorskim. Obiecał, że dziś odniesie się do słów prof.Talara.
Uwaga na słowa. Mogą mamić
KOMENTUJE HANNA SOWIŃSKA
Nieodpowiedzialne wypowiedzi ministra Zbigniewa Ziobry (rok 2007) doprowadziły do zapaści w polskiej transplantologii. Długo podnosiła się z kolan, by teraz znowu upaść???
Mam nadzieję, że prof. Jan Talar będzie miał odwagę pojawić się znowu przed kamerami i wytłumaczy milionom zdezorientowanych i zszokowanych Polaków, że czym innym jest śpiączka, a czym innym śmierć mózgu.
Jeśli tego nie zrobi, jego sumienie obciąży odpowiedzialność za śmierć tych, którzy nie doczekają leczenia przy pomocy transplantacji.
Czy popisując się takimi sensacjami pomyślał o tych rodzinach, które zgodziły się, by ze zwłok ich bliskich pobrano narządy?
Czy choć przez moment wczuł się w sytuację tych, którym narządy od zmarłych dawców uratowały życie?
Co oni muszą teraz myśleć?
A co pomyślą - może już dziś czy jutro - rodziny ofiar wypadku, u których ustaną funkcje życiowe?
Czy pan im doradzi profesorze?