Mieszkańcy czekali na ten dzień z utęsknieniem i chcieli, by było uroczyście. Uroczyście było. A potem zrobiło się smutno. Ledwo ksiądz poświęcił świeżo położony asfalt na kilometrowym odcinku gminnej drogi, mieszkańcy nie zdążyli się rozejść, a od strony Konecka nadjechał wielki ciężarowy samochód. Ludzie zamarli, bo to takie pojazdy zniszczyły wybudowaną kilka lat temu drogę.
Kilometrowy odcinek drogi w Brudnowie (gm.Waganiec) w kierunku Konecka nie miał szczęścia. Wiele lat temu nie udało się położyć asfaltowego dywanika, choć był zaplanowany, bo centralnymi decyzjami pieniądze musiały zostać przeznaczone na inny cel. Państwo miało zwrócić gminom wydatek, ale nie zrobiło tego i drogi nie było za co wybudować.
W roku 2007 gmina się spięła i zbudowała drogę w technologii tzw. podwójnego zamknięcia, czyli kamienną podbudowę zespolono specjalną emulsją. Droga zrobiła się równa i wygodna. Radość była ogromna, ale trwała krótko, bo oto zaczęła się budowa autostrady A1 i akurat tędy zaczął jeździć ciężki sprzęt używany przy budowie nowoczesnej trasy. Drogę kompletnie rozjeżdżono, pojawiły się góry i doliny. Nie sposób było po niej jeździć.
Gdy główne roboty przy autostradzie zakończono, przyszedł czas na naprawę zniszczonej drogi. Roboty sprawnie w ciągu kilku dni wykonała firma Drogi i Mosty, pomogła Kobylarnia SA.
Przeczytaj też: W Łąsku Wielkim budują ścieżkę zamiast drogi
Po zakończonych pracach mieszkańcy zebrali się na drodze. Wójt Piotr Marciniak przepraszał za minione lata niedogodności i dziękował mieszkańcom za cierpliwość. - Mam nadzieję, że tym odcinkiem rozpoczniemy asfaltowanie osiemdziesięciu procent dróg w naszej gminie już do tego przygotowanych poprzez nawiezienia kamienia - mówił. Mieczysław Kołowrocki, sołtys i radny gminny w jednej osobie, dziękował wykonawcom za dobrą robotę, a władzom gminy, że w końcu wysłuchały jego próśb i interpelacji.
Ksiądz Cezary Jabłoński poświęcił drogę i życzył, by kierowcom jeździło się po niej bezpiecznie.
I nagle, gdy mieszkańcy mieli udać się do zbrachlińskiej remizy, by uczcić inwestycję, o co zadbało brudnowskie Koło Gospodyń Wiejskich i rada sołecka, na horyzoncie pojawił się... wielki, 40-tonowy samochód wypełniony burakami. Sunął nową drogą. Minął znak ograniczający tonaż do 10 ton. Ludzie zamarli. - Kary na nich nie ma? Znów nam rozjeżdżą nową drogę! Przecież to jakiś horror - pomstowali. Radość prysła.