Mieszkanie od miasta dostała w 2004 roku, jak twierdzi, wraz z nieprawidłowo podłączonym piecem węglowym.
Chciała zainstalować sobie ogrzewanie gazowe. - Tymczasem w Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej cały czas wmawiano mi, że nie ma takiej możliwości. W grę wchodziło tylko ogrzewanie elektryczne - wspomina pani M. Takie też jej zainstalowano.
Co kilka lat prosiła "komunalkę" o zgodę na zamianę ogrzewania na gazowe. Zawsze otrzymywała odpowiedź podobnej treści:
"Po oględzinach kominiarskich stwierdzono, iż z uwagi na brak odpowiednich przewodów kominowych oraz na nieprawidłowe podłączenie starego pieca, jedynym możliwym sposobem ogrzewania jest ogrzewanie elektryczne" (pismo z 2011 roku); "nie ma możliwości wykonania instalacji gazowego centralnego ogrzewania z uwagi na brak odpowiedniej ilości przewodów kominowych" (pismo z 2012 roku).
Czytaj:
Koniec z tanim ogrzewaniem?- Przez tyle lat ponosiłam koszty ogrzewania elektrycznego. Brałam pożyczki, by spłacać zadłużenie, a potem kolejne, by spłacać pożyczki. W końcu nie dałam rady. W maju tego roku odcięli mi prąd - opowiada. Kilka miesięcy później "komunalka" postanowiła zainstalować jej ogrzewanie gazowe. Dziś nie może z niego korzystać, gdyż do jego uruchomienia potrzebny jest prąd. A ten znów w jej mieszkaniu nie popłynie, dopóki pani M. nie spłaci energetyce 5 tys. zł długu. - Mam żal do PGKiM-u. Moje zadłużenie nie byłoby tak wysokie, gdybym od samego początku miała ogrzewanie gazowe - wyznaje.
Sprawą zainteresował się radny Andrzej Kieraj. - Co zmieniło się od 2004 roku, że nagle pojawiła się możliwość zainstalowania tego ogrzewania? - pyta i dodaje: - Skutki decyzji sprzed lat ponosi teraz pani M. Można stwierdzić, że znów "kowal zawinił, a Cygana powiesili".
Prezes PGKiM Krzysztof Kuźmiński odpowiada, że w 2004 roku ogrzewanie gazowe nie zostało zainstalowane z powodu braku odpowiedniej liczby przewodów kominowych. Natomiast w 2013 roku sąsiadka pani M. zrezygnowała z ogrzewania piecami kaflowymi. - Został zwolniony przewód kominowy, co umożliwiło zmianę sposobu ogrzewania mieszkania pani M. - wyjaśnia. Zaznacza, że za projekt i montaż nowego ogrzewania miasto zapłaciło około 15 tys. zł.
Pani M. chce, by PGKiM spłaciło jej dług względem energetyki. Prezes już zapowiedział, że tego nie zrobi.
Czytaj e-wydanie »