https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W samo południe: Mamo, tato, nie chcę dorosnąć!

Karina Obara
Karina Obara, autorka dzisiejszego komentarza "W samo południe"
Karina Obara, autorka dzisiejszego komentarza "W samo południe" Lech Kamiński
Co by tu wymyślić, aby być jak najbliżej rodziców, a jednocześnie wieść życie pełne zabawy, no i bez zmartwień? Badania Grupy IQS dowodzą, że już 44 proc. Polaków w wieku 25-34 lata mieszka z rodzicami. Średnia dla UE to 28 proc.

Jeśli do tego dodamy, że co piąty Polak w wieku 16-24 lat wątpi, że kiedyś się usamodzielni, mamy obraz młodych, o którym nie śniło się zapewne poprzednim pokoleniom.

Kiedyś usamodzielnienie się było marzeniem, które krok po kroku realizował chyba każdy wkraczający w dorosłość. Z czego wynika chęć bycia dzieckiem? Bo przecież winne są nie tylko umowy śmieciowe. Może młodzi za dużo wiedzą i widzą? I mają za dużo opcji.

Czytaj także: W samo południe. Jak to kiedyś wielce szanowano pracowników i zyskiem się dzielono

Wyobraźmy sobie taką sytuację. Wchodzi młody do sklepu i spędza pół godziny wybierając produkty, które chce kupić albo przyglądając się tym, które chciałby mieć. Co by tu zjeść, w co by się ubrać, czym sobie dogodzić - zastanawia się. No i co ze sobą zrobić, skoro jest tak duży wybór. Może pojechać za granicę? Może zostać na stażu, aby nie wiązać się na stałe z korporacją? Może jednak wolontariat w kraju Trzeciego Świata, a jak zdobędę doświadczenie, wtedy się okaże, do czego się nadaję? Filmy, książki, gry komputerowe, gadżety, wychowanie do osiągnięcia sukcesu, bo przecież mamy mieć lepiej niż mieli mama i tata. Tu nie ma miejsca na przeciętne życie. Wieje nudą. Jeśli nie będę kimś wielkim, to może chociaż dobrze się zabawię. Tylko dlaczego ani jedno, ani drugie nie zmniejsza mojej frustracji?

Miał rację Tom Hanks w roli kapitana Phillipsa, który mówi do swojej żony: - Martwię się o nasze dzieci. Kiedyś wystarczyło robić swoje i być dobrym, teraz pięćdziesięciu jest na jedno miejsce.

Ma rację Stefan Chwin, gdy mówi w Gazecie Wyborczej: - Wielu ludzi dzisiaj w Polsce czuje, że nie ma wpływu na cokolwiek.

Niestety, żaden z nich nie podaje recepty, co z tym zrobić, bo obaj - jeden Amerykanin, drugi Polak, są przyzwyczajeni, aby robić swoje. I byłaby to dobra recepta, gdyby młodzi poczuli, że starsi panowie mają rację. Młodzi jednak nie są tak samo zmotywowani jak poprzednie pokolenia. Nie doświadczyli braków (półki w sklepach zawsze są pełne), nie uczyli się na błędach (mama i tata lubią wyręczać), wartości zależne są od tego, co można dzięki nim mieć. Są niecierpliwi i mają problem z akceptacją, że nie każdy odniesie sukces. To świadczy o zatrzymaniu się w dorastaniu. Człowiek dorosły wie, że nie zawsze jest tylko happy i znosi to, mając gotowość na chwilę, w której będzie mógł znów się unieść. Młodzi zaś dzielą świat na czarno-biały: tych zachodzących wysoko i nieudaczników. Kto chce być nieudacznikiem w świecie, który oferuje tak duży wybór? Chyba tylko...kolejne pokolenie, które nauczy się na błędach zmęczonych pogonią za nadmiarem rodziców.

Jak więc żyć z szarością? Zapytajmy Stasiuka, Tokarczuk, Karpowicza, Eichelbergera - oni zwolnili, żyją na uboczu. I mają wystarczające zaplecze ekonomiczne. Kto jednak nie lubi autorytetów, niech stawia sobie to pytanie. Przynajmniej odwróci uwagę od kolejnej zachcianki. A jak wiadomo, u dzieci odwracanie uwagi jest dobrym rozwiązaniem. Przestają płakać.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 9

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

S
Sebastian
Czegoś takiego jak puste półki sklepowe, to nigdy nie było, bo Polska była i jest normalnym, rozwiniętym krajem Zachodu, nigdy nie była w ruskim syfie.
m
mała

Jak mają się usamodzielnić ci pracujący, którzy mają miesięcznie do dyspozycji 1200...22000 zł netto, bo takie są najczęściej zarobki w państwie miłości Tuska? A jak mają się usamodzielnić skazani na bezrobocie?

 

n
narciarz
W dniu 23.12.2013 o 21:16, Maciek napisał:

Zobaczcie teraz  jaki można kupić śnieg.  Biały, czarny, niebieski i czerwony. Rozrzucasz go przed swoim domem i wszyscy sąsiedzi Tobie zazdroszczą. Tylko u nas śnieg na dogodne spłaty. 

 

   A zielony  też macie ?

m
michał

fajnie napisane ale  to zaplecze finansowe ???? prosta odpowieć  ludzie kasy nie maja i nie stać ich na rodzinę dawniej dostało się jakąś gospodarkę albo mieszkanie a teraz wszystko za swoje a z czego brać

n
niunia

Dokładnie taki młody człowiek jak zarabia sam na siebie i mamusia gotuje pierze itd....to po co ma sie wyprowadzac jak bedzie sam musiał wydawac na utrzymanie a to sa koszta,wiec za duzo mu nie zostanie na własne potrzeby...a tak gdzie bedzie lepiej jak u mamy?!czasami to zenada całe zycie na garnuszku rodziców.jak najszybciej najlepiej sie usamodzielniac.

g
gość
W dniu 03.12.2013 o 14:04, frost napisał:

A ja osobiscie znam takich własnie młodych ludzi, którzy zarabiają sobie na przyjemności (ubrania, gadżety, wycieczki, kluby...) bo całą resztą (jedzenie, opłaty, pranie...) zajmują się rodzice. I potem taki młody człowiek powie, że przeciez on nie może iść na swoje, bo nie ma pieniedzy (bo przepierd... na wyżej wymienione zabawki) i zmuszony jest do mieszkania z rodzicami...Ot i błędne koło sie zamyka. No jak on ma się biedny utrzymac za 2 tysiace, skoro nowy płaszcz w Zarze kosztuje 650 zł...?? No przecież nie da się żyć!!!! Znam takich ludzi, którzy po studiach pracują w byle jakich robotach, bo już sie właściwie przyzwyczaili, mają wyjeb...na system i nie chcą brać udziału w wyścigu szczurów, ale w klubach i barach zamawiają drogą whisky jak wspomniane szczury, które charuja po 12 godzin na dobę, żeby mieć wysoki standart życia i nie liczyć na mamusie, że kanapki zrobi i gacie wypierze. Kto chce, to jakoś ze starymi nie mieszka, a kto wygodny i leniwy to ZAWSZE znajdzie wymówkę.

 


Zgadza się, masz sporo racji w tym co piszesz, ale nie generalizuj. Ja mieszkam z rodzicami, chociaż mogłabym wynająć mieszkanie. Od kilku lat jednak każdy grosz odkładam na budowę swojego domu. Mój mąż po pracy pracuje jeszcze u moich rodziców i dlatego nie musimy płacić rachunków. Tylko w ten sposób, unikając wysokich kredytów, możemy w ogóle marzyć o swoim domu. Także nie uważam, że idziemy na łatwiznę, bo musimy pracować dużo więcej.

f
frost
W dniu 03.12.2013 o 12:32, gość napisał:

Autorka już po raz kolejny snuje te swoje dziwne teorie. Jak na dziennikarkę to jest wyjątkowo oderwana od rzeczywistości. Osobiście nie znam nikogo komu podoba się mieszkanie u rodziców i nie uważam, że te osoby są niezaradne życiowo - wręcz przeciwnie starają się jak mogą. Jeśli mają taką możliwość to odkładają pieniądze na własne mieszkanie, ale bez ładowania się w kredyty.

A ja osobiscie znam takich własnie młodych ludzi, którzy zarabiają sobie na przyjemności (ubrania, gadżety, wycieczki, kluby...) bo całą resztą (jedzenie, opłaty, pranie...) zajmują się rodzice. I potem taki młody człowiek powie, że przeciez on nie może iść na swoje, bo nie ma pieniedzy (bo przepierd... na wyżej wymienione zabawki) i zmuszony jest do mieszkania z rodzicami...Ot i błędne koło sie zamyka. No jak on ma się biedny utrzymac za 2 tysiace, skoro nowy płaszcz w Zarze kosztuje 650 zł...?? No przecież nie da się żyć!!!! Znam takich ludzi, którzy po studiach pracują w byle jakich robotach, bo już sie właściwie przyzwyczaili, mają wyjeb...na system i nie chcą brać udziału w wyścigu szczurów, ale w klubach i barach zamawiają drogą whisky jak wspomniane szczury, które charuja po 12 godzin na dobę, żeby mieć wysoki standart życia i nie liczyć na mamusie, że kanapki zrobi i gacie wypierze. Kto chce, to jakoś ze starymi nie mieszka, a kto wygodny i leniwy to ZAWSZE znajdzie wymówkę.

K
Kera19

Faktycznie, życie z rodzicami jest prostsze zwłaszcza, gdy przychodzimy z pracy i obiad już czeka, sprzątać nie trzeba, bo już posprzątane a prać nie trzeba, bo wręcz wyprasowane czeka w szafie. Taki jest częsty obraz rodziców tych "dzieci", które z nimi mieszkają, choć już powinny się usamodzielnić. Trudno jednak wymagać pełnej samodzielności w czasach, gdy posiadanie pracy na pełen etat jest skarbem, a czerpanie z niej satysfakcji, również finansowej, darem od losu. Dzisiejszy rynek pracy należy do pracodawcy, a ten ustanawia twarde reguły. Młodzi ludzie nie wiedzą, czy za rok wciąż będą posiadać pracę i pieniądze, by się utrzymać. Często również wynagrodzenia są poniżej średniej krajowej, która i tak jest windowana przez tych najlepiej zarabiających prywatnych przedsiębiorców. W związku z tym zastanowić się należy, jak mamy podejmować ryzyko zaciągnięcia kredytu na samodzielne mieszkanie, który spłacać będziemy do emerytury. Co się z nami stanie, jeżeli po drodze stracimy pracę i nie będziemy mogli mimo usilnych starań znaleźć czegokolwiek, co pozwoli nam spłacać kredyt i żyć, bo życie kosztuje. Jak mamy założyć rodzinę,  gdy system funkcjonuje w takiej formie, że bez dwóch w miarę dobrych dochodów (powyżej 2 000 netto) nie jesteśmy w stanie założyć rodziny i stworzyć własny dom. Kiedyś rynek mieszkaniowy był inny, rynek pracy również. Tendencja się zmienia co kilka lat, bo mamy postęp, za którym trudno nadążyć i tym samym decydujemy się na doskonalenie siebie i swoich kwalifikacji zawodowych, które również pochłaniają lwią część naszego czasu i dochodów. A wszystko po to, bo gdy zabraknie rodziców, będziemy musieli jakoś dać radę. Chcemy dorastać i chcemy się usamodzielnić, bo to cudowne uczucie. Chcemy też nie usamodzielniać się za wszelką cenę idąc po trupach i odmawiając sobie wszystkiego, wegetując i oszczędzać dosłownie na wszystkim. Chcemy po prostu żyć, bo tylko to nam pozostało.

g
gość

Autorka już po raz kolejny snuje te swoje dziwne teorie. Jak na dziennikarkę to jest wyjątkowo oderwana od rzeczywistości. Osobiście nie znam nikogo komu podoba się mieszkanie u rodziców i nie uważam, że te osoby są niezaradne życiowo - wręcz przeciwnie starają się jak mogą. Jeśli mają taką możliwość to odkładają pieniądze na własne mieszkanie, ale bez ładowania się w kredyty.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska