Tragedia w Kamieniu Pomorskim to, niestety, makabryczny wypadek potwierdzający regułę. Bo, choć co roku spada liczba zatrzymywanych pijanych kierowców, to takie zdarzenia, jak środowy wypadek zawyżają dane dotyczące ofiar śmiertelnych.
W naszym regionie w ubiegłym roku w wypadkach z udziałem nietrzeźwych kierujących zginęło 9 osób.
- W 2012 były aż 22 ofiary śmiertelne - wylicza Przemysław Słomski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Nie ma danych, które wskazują, ilu pijanych drogowych zabójców stanęło przed sądem, bo niektóre śledztwa jeszcze trwają. Wiadomo za to, że w więzieniach na terenie całego województwa odbywa kary za jazdę po pijanemu 790 osób. Sprawców śmiertelnych wypadków w aresztach i zakładach karnych jest 118.
Przeczytaj także: Wypadek w Kamieniu Pomorskim. Kierowca przyznał się do spowodowania wypadku [wideo]
Za jazdę po pijanemu grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Sprawcy wypadku w Kamieniu Pomorskim, w którym śmierć poniosło 6 osób, grozi 15 lat odsiadki.
- Najczęściej sądy orzekają za jazdę pod wpływem alkoholu kary w zawieszeniu - mówi wychowawca z Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Bydgoszczy. - Ci, którzy trafiają za kraty, to recydywiści, albo kierowcy, którzy złamali zakaz prowadzenia pojazdów.
Tak było w przypadku 43-letniego kierowcy, którego policja zatrzymała we wtorek w miejscowości Brzoza. - Mężczyzna wydmuchał prawie 1,5 promila alkoholu - wyjaśnia Słomski. - Okazało się, że ma sądowy zakaz prowadzenia, a w bagażniku - kradzioną szlifierkę.
O tym, że trudno skazać za jazdę po wypiciu alkoholu świadczy historia Andrzeja Z. Jego proces trwa już dwa lata. Śledczy zarzucają, że w Mąkowarsku potrącił motocyklistę, który zginął na miejscu. Z. zatrzymano kilkaset metrów od miejsca wypadku. Był pijany.
- Adwokat przyjął linię, by udowodnić, że oskarżony wypił po zderzeniu z motocyklem - tłumaczył Wojciech Kowalski, pełnomocnik Teresy S., matki zmarłego 31-letniego Błażeja.
Czy surowsze kary odstraszyłyby kierowców od jazdy "po kielichu"?
Sceptycznie do pomysłu odnosi się Maciej Wroński, ekspert ds. bezpieczeństwa drogowego z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Pracodawców Transportu Drogowego: - Na osobach, które po pijanemu wsiadają do samochodu, surowość prawa nie robi wrażenia. Kary powinny być nieuchronne. A prawdopodobieństwo kontroli na drodze jest znikome, z kolei sądy czasami orzekają kary w zawieszeniu.
Wroński dodaje: - W Sejmie przyjęto przepisy o wysyłaniu kierowców na kursy reedukacyjne. To dobra droga, bo trzeba podnieść ich świadomość, co do skutków jazdy po pijanemu. Niestety, odroczono wejście w życie tego prawa.