Strażacy otrzymali zgłoszenie o pożarze w poniedziałek po godz. 20. Wydobywający się z budynku dym zauważyli przechodnie. Później było też zgłoszenie od najbliższych sąsiadów. Strażacy nie mieli problemu z wejściem do budynku, bo każdy mógł swobodnie do niego wejść. Drzwi były szeroko otwarte. Część okien na parterze miała też wybite szyby.
Paliło się jedno z pomieszczeń na parterze. Tam gdzie był stary tapczan. Strażacy wrzucili mebel przez okno. Po dogaszeniu pożaru zdecydowali się też częściowo zerwać strop ze względu na znajdujące się w nim trociny. Wszystko jeszcze raz ponownie zalano. Wydawało się, że pożar został ugaszony. Strażacy czekali jeszcze na przyjazd policji. Patrol był bowiem na interwencji i nie mógł od razu przyjechać na miejsce.
- Ewidentnie doszło do zaprószenia ognia w budynku - mówi Andrzej Kuchenbecker, komendant czerskiej OSP. - Każdy miał do niego swobodny dostęp. Posesja nie jest ogrodzona, a budynek jest otwarty. Na miejscu były ślady imprezy alkoholowej. Były butelki i papierosy.
Przeczytaj także:
Sąsiad zajrzał jeszcze na posesję ok. 1 w nocy. Nad ranem okazało się, że pali się sąsiednie pomieszczenie na parterze. Co było przyczyną kolejnego pożaru? Kuchenbecker nie chce niczego przesądzać. Dwie wersje są możliwe. Albo celowo ktoś podłożył ogień, albo pojawiła się iskierka w trocinach. - Przed opuszczeniem budynku użyliśmy jeszcze kamery termowizyjnej, ale niczego nie zauważyliśmy - mówi. - Niewykluczone, że samoistnie doszło do kolejnego pożaru. W nocy był wiatr, a okna były otwarte.
Budynek jest niezamieszkały od co najmniej sześciu lat. Gdy zmarł właściciel, jego syn przeniósł się do rodziny do Trójmiasta. Straż miejska ustala dane właścicieli. W gminie chcą zobowiązać ich do zabezpieczenia budynku. - To trzeci pożar - mówi Kuchenbecker. - Pierwszy był w 2012 r.
Czytaj e-wydanie »
Paliło się jedno z pomieszczeń na parterze. Tam gdzie był stary tapczan. Strażacy wrzucili mebel przez okno. Po dogaszeniu pożaru zdecydowali się też częściowo zerwać strop ze względu na znajdujące się w nim trociny. Wszystko jeszcze raz ponownie zalano. Wydawało się, że pożar został ugaszony. Strażacy czekali jeszcze na przyjazd policji. Patrol był bowiem na interwencji i nie mógł od razu przyjechać na miejsce.
- Ewidentnie doszło do zaprószenia ognia w budynku - mówi Andrzej Kuchenbecker, komendant czerskiej OSP. - Każdy miał do niego swobodny dostęp. Posesja nie jest ogrodzona, a budynek jest otwarty. Na miejscu były ślady imprezy alkoholowej. Były butelki i papierosy.
Przeczytaj także:
Sąsiad zajrzał jeszcze na posesję ok. 1 w nocy. Nad ranem okazało się, że pali się sąsiednie pomieszczenie na parterze. Co było przyczyną kolejnego pożaru? Kuchenbecker nie chce niczego przesądzać. Dwie wersje są możliwe. Albo celowo ktoś podłożył ogień, albo pojawiła się iskierka w trocinach. - Przed opuszczeniem budynku użyliśmy jeszcze kamery termowizyjnej, ale niczego nie zauważyliśmy - mówi. - Niewykluczone, że samoistnie doszło do kolejnego pożaru. W nocy był wiatr, a okna były otwarte.
Budynek jest niezamieszkały od co najmniej sześciu lat. Gdy zmarł właściciel, jego syn przeniósł się do rodziny do Trójmiasta. Straż miejska ustala dane właścicieli. W gminie chcą zobowiązać ich do zabezpieczenia budynku. - To trzeci pożar - mówi Kuchenbecker. - Pierwszy był w 2012 r.
Czytaj e-wydanie »