Dom z działką przy ul. Warszawskiej 56, należący do Jarosława Zawady wzbudził zainteresowanie. Najpierw miasta, później Polskich Sieci Elektroenergetycznych, które będą tu prowadzić inwestycje.
Zanim urząd miejski sprzedał "Energetyce" komunalną działkę, przylegającą do nieruchomości Jarosława Zawady, próbował go nakłonić do zgody na odpłatne korzystanie z drogi od ul. Warszawskiej do posesji.
Zjeżdżamy z ul. Warszawskiej, w kierunku domu pana Zawady, wzdłuż wysokiego ogrodzenia, za którym ciągnie się szereg ogromnych słupów i sieć energetyczna. Po kilkuset metrach, wjeżdżamy w las, na ostatni odcinek drogi do posesji naszego czytelnika.
- Cała droga od Warszawskiej liczy niespełna kilometr, ale większa jej część należy do Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Miałbym więc płacić za ostatni, miejski odcinek 120-metrowy - tłumaczy Jarosław Zawada. - Ile? Rocznie około 123 zł w tym VAT, od osoby. Czyli za siebie i córkę prawie 250 zł. Niby nie jest to majątek, ale z jakiej racji w ogóle mam płacić za drogę, którą, prawem zasiedzenia, powinienem się przemieszczać - pieszo czy pojazdem - za darmo! Od około 60 lat jest jedyną drogą umożliwiającą dotarcie do drogi publicznej, czyli ul. Warszawskiej.
Miasto już nie jest stroną w sporze
Jarosław Zawada tłumaczy, że prywatne gospodarstwo w lesie prowadziła wcześniej jego żona, a przedtem jej rodzice. - Uprzedzałem miasto, że jeśli zechcą sprzedać komunalną działkę, to z ustanowioną służebnością gruntową drogi - podkreśla. Nie zgodził się na płacenie za drogę.
Miasto 16 grudnia ub.r. sprzedało teren Polskim Sieciom Elektroenergetycznym. - Miasto nie jest już stroną w sporze. Pan Zawada nie zgodził się wcześniej na odpłatne korzystanie z drogi. Inni właściciele na to przystali - wyjaśnia Magda Jaworska-Nizioł, rzecznik prezydenta. - Nie doszło w przypadku pana Zawady do zasiedzenia służebności gruntowej, gdyż może ona zostać nabyta tylko w przypadku wykonania i korzystania z trwałego i widocznego urządzenia przez posiadacza nieruchomości, w zakresie służebności drogi gruntowej.
Co to oznacza? Że Jarosław Zawada miałby tę drogę wykonać i ją utrzymywać, wtedy można byłoby mówić o służebności przez zasiedzenie.
- Nie ma problemu. Wykażę, że kupowałem gruz, żwir i piach na wyrównywanie i ubijanie nawierzchni tego traktu. Mam świadków, od których nabyłem materiały i którzy ze mną to wykonywali. Teraz nawaliło śniegu i kto go usuwa? Ja! - tłumaczy Zawada. - Nieruchomość bez dojazdu traci na wartości. A sprzedam ją, bo już mi mówili, że pośrodku posesji stanie wielki słup energetyczny, 400-setka! Czekam na ruch "Energetyki". Nie chcę się użerać, ale w razie problemów - ruszam do sądu. Komplet dokumentów już przygotowałem!
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców