Energa Toruń - Wisła Can-Pack Kraków 73:70 (20:18, 9:14, 31:18, 13:20)
ENERGA: Walich 17 (1), Dixon 16, 4 as., Idczak 14 (2), 8 as., Velinović 6, Vrdoljak 0 oraz Gulak-Lipka 14 (2), Ratajczak 4, Dosty 2
WISŁA CAN PACK: Żurowska 19 (1), 7 zb., Lavender 15, 12 zb., Quigley 10, 6 zb., 6 as., Szott-Hejmej 10 (1), Ouvina 0 oraz Tamane 10, McCray 3, Skobel 0, Pawlak 0.
I jak tu nie kochać "Katarzynek"? Teoretycznie były bez szans z drużyną, która jeszcze w polskiej lidze nie przegrała. W 4. minucie straciły z powodu kontuzji kluczową skrzydłową Mateę Vrdoljak. A jednak odrobiły straty z początku drugiej połowy, wygrały i po ostatniej syrenie miały łzy w oczach.
Kluczową decyzją Elmedina Omanicia była posadzenie na ławce obu środkowych i obniżenie składu po przerwie. Krakowianki w 3. kwarcie były bezradne wobec tak agresywnej i szybkiej defensywy na całym boisku. Zaskoczone takim obrotem spraw kozłowały same sobie piłką w nogi, rzucały w auty, zderzały się na boisku. Świetnie wykorzystywała to zwłaszcza Róża Ratajczak, która zaliczyła w tym czasie 4 przechwyty. Z wyniku 32:38 w 23. minucie torunianki wyszły w ciągu pięciu minut na 56:42.
W ostatniej kwarcie emocji nie brakowało. Przewagę pod koszem zaczęła w końcu wykorzystywać Zana Tamane, sprytnie nabierała obrońców Agnieszka Szott-Hejmej. Wiślaczki kilka razy zbliżały się na 2 punkty, ale nic więcej nie zdziałały.
Wisła Can Pack miała ponad 50 procent skuteczności z gry i przytłaczającą przewagę pod tablicami (43:21 w zbiórkach). - Nie pamiętam, aby jakakolwiek moja drużyna przegrała mecz z takimi statystykami. Naszym problemem było jednak aż 26 strat i bardzo szybkie przejścia torunianek z obrony do ataku. Gratuluję Enerdze, bo zagrała znakomity meczu - powiedział trener krakowianek Stefan Svitek.
Trener Elmedin Omanić chwalił przede wszystkim wolę walki i defensywę. - Dziewczyny zagrał rewelacyjnie. Udał nam się nacisk od pierwszych sekund, obrona na całym boisku, a potem gra z kontry. Naszym szóstym zawodnikiem byli kibice. Wolałbym jednak przegrać ten mecz, gdyby tylko Matea mogła dalej z nami trenować i grać.
Vrdoljak z parkietu zeszła z podejrzeniem zerwanie więzadeł w kolanie. Jest jednak szansa, że skończy się na naciągnięciu. Dokładną diagnozę poznamy w poniedziałek po badaniach.
Czytaj e-wydanie »