Na stołach w sali obrad oprócz obowiązkowego zestawu, czyli termosów z gorącą wodą, saszetek z kawą i herbatą oraz wody "Inowrocławianka" pojawiły się jeszcze jabłka, kefiry, jogurty i smakowe serki. Wzbudziły spore zdziwienie. Artykuły inowrocławskiej spółdzielni mleczarskiej "Cuiavia" oraz jabłka... nieznanego producenta, zaopatrzone zostały w kartki z napisami "Smacznego" i "Kraj pochodzenia: Kujawy".
Sprawcą tej niespodzianki był radny PO Henryk Procek. Happening był efektem jego niedawnego wystąpienia. Radny skrytykował PSL za nawoływanie do bojkotu jednej z funkcjonujących w Polsce i Inowrocławiu sieci handlowych w celu wywarcia presji na premierze Wielkiej Brytanii.
"Inowrocławianie nie powinni przyłączać się do tej akcji, ponieważ w naszym mieście markety (wspomnianej sieci - dop. red.) w dziale "Produkty z naszego regionu" sprzedają wyroby Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej "Cuiavia". Sam chętnie kupuję jogurty, masło, sery, bo po prostu są smaczne. Ale jest drugi ważny powód, dla mnie jako pasjonata sportu i jednocześnie przewodniczącego komisji sportu, a mianowicie mleczarnia wspomaga nasz rodzimy sport dziecięcy, amatorski i profesjonalny. (...) To dzięki niej istnieją stanowiska pracy" - napisał Procek w wystąpieniu.
Przeczytaj także: Inowrocław. Pierwsza sesja młodziezowej rady 11. kadencji
Jogurty i serki wcinał wczoraj podczas sesji inicjator happeningu. Za pałaszowanie zabrali się też chętnie jego koledzy z koalicji, radni Grzegorz Kaczmarek i Janusz Radzikowski. Zdrowego jedzenia nie ruszyła opozycja. A radny Zdzisław Błaszak z klubu SLD, obdarował swoją porcją Grzegorza Kaczmarka.
- Dziękuję panu Prockowi za tę niespotykaną inicjatywę. Rzecz widowiskowa i smaczna - podkreślał prezydent Ryszard Brejza.
Z kolei radny Jacek Olech z opozycji zastanawiał się, czy Procek nie chce aby tworzyć autonomii kujawskiej. - Na karteczkach jest napisane "Kraj pochodzenia: Kujawy". Myślę, że trzeba zwracać uwagę na to, co się pisze, bo to zła robota dla dobrych intencji - skomentował Olech.
Procek odpowiadał, że to celowy ruch. - Pewnego rodzaju prowokacja, która ma zmuszać do myślenia. Cieszę się, że odnosi skutek. Swój cel osiągnąłem - podkreślił autor happeningu.
No, cóż...? Na pewno było smacznie i z korzyścią dla spółdzielni mleczarskiej, której produkt został odpowiednio "ulokowany" na sesji.
Czytaj e-wydanie »