Czy opieka medyczna w szpitalu spełnia Twoje oczekiwania?
Czy opieka medyczna w szpitalu spełnia Twoje oczekiwania?
Zdokumentacji lekarskiej wynika, że w nocy zostały wykonane pacjentce - matce bliźniąt, które zmarły ponad tydzień temu -dwukrotnie badania usg - mówi Jan Raszeja rzecznik kujawsko-pomorskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia w Bydgoszczy. - Pierwsze około godziny drugiej, kolejne przed godziną trzecią. A następne - już rano - po godzinie siódmej.
Ale zapisów tych badań nie ma. - Na dwóch aparatach usg, w izbie przyjęć na położnictwie i na oddziale, które archiwizują zapisy jest przerwa, obejmująca tę noc, a konkretnie 20 godzin z 16 i 17 stycznia oraz jeszcze wcześniejsze trzy dni - tłumaczy rzecznik.
Co się stało z brakującymi zapisami? To będzie wyjaśniać włocławska prokuratura, którą o tym odkryciu zawiadomił bydgoski oddział NFZ. Aparaty usg, w których stwierdzono przerwy w zapisie, zostały zabezpieczone przez policję.
Prokuratura wczoraj nie chciała się wypowiadać. Swoje stanowisko przedstawi na dzisiejszej konferencji prasowej.
Przeczytaj także: Przepracowany ordynator ginekologii we Włocławku spał, zamiast robić cesarkę - donosi "Gazeta Wyborcza "
Co poza brakiem zapisu badań usg wykrył NFZ ? O tym Jan Raszeja nie chce na razie mówić. - Kontrola we włocławskim szpitalu jeszcze trwa - tłumaczy. I dodaje: - Z informacją o braku zapisów nie mogliśmy czekać na końcowe ustalenia. Bo to wiązało się z koniecznością powiadomienia organów ścigania. A brak zapisów może świadczyć o tym, że popełnione zostało przestępstwo.
Pozostałe ustalenia oddziału NFZ w Bydgoszczy mają być znane po sporządzeniu protokołu końcowego uwzględniającego opinie konsultantów, którzy także zostali powołani do wyjaśnienia sprawy śmierci nienarodzonych bliźniąt we Włocławku.
Śledztwo prowadzone przez włocławską prokuraturę ma wyjaśnić także, jaka była odpowiedzialność zawieszonego w obowiązkach ordynatora oddziału ginekologiczno-położniczego włocławskiego szpitala.
Czy ordynator był w nocy z 16 na 17 stycznia na oddziale? - Zarówno z wpisów w raporcie, jak i z rozmów z pracownikami oddziału nie wynika, by ordynatora nie było - mówi dyrektor włocławskiego szpitala Krzysztof Malatyński.
- Ordynator miał tej nocy dyżur - potwierdza Arkadiusz Szydłowski. - Był na obchodzie około godziny dziewiętnastej. Później przyszedł do żony po godzinie trzeciej, prawie półtorej godziny po tym, jak tętno dzieci nie było już wyczuwalne.
Co robił ordynator, czy został wcześniej powiadomiony, co się dzieje z ciążą Ewy Szydłowskiej?
Odpowiedź na to pytanie mają znaleźć śledczy. Jak ustaliła Gazeta Wyborcza, prokuratura sprawdzi, gdzie między 19.45 a 3.10 w nocy z 16 na 17 stycznia przebywał ordynator oddziału Waldemar Uszyński. Według "Wyborczej" są dwie hipotezy. Pierwsza - bardziej pewna - że spał w swoim gabinecie.
Druga - mniej pewna - wyjechał ze szpitala do domu, a wrócił, kiedy jego asystent nie wykrył tętna u bliźniąt. Prokuratorzy zamierzają przejrzeć zapis z kamer na terenie szpitala i miejsca logowania telefonu ordynatora. "Wyborcza" dotarła też do informacji, z których wynika, że ordynator oddziału ginekologii przed dyżurem we włocławskim szpitalu przyjmował pacjentów w prywatnej placówce. Na dyżur w publicznym szpitalu miał się spóźnić około dwóch godzin. Około 19 zrobił obchód. Później zniknął w swoim gabinecie. Prawdopodobnie spał.
Czy czas pracy lekarzy pracujących w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Włocławku jest kontrolowany? - Oczywiście - zapewnia dyrektor Malatyński. - Sprawdzane są zarówno wpisy w raportach, jak i kontrolowana faktyczna obecność lekarzy i innych pracowników. Dotychczasowe kontrole nie wykazały uchybień ze strony ordynatora zawieszonego oddziału.
- Jeżeli rzeczywiście tak jest, że część dokumentacji była przerabiana, czy wręcz niszczona, że zniknął zapis usg, to sprawa nadaje się absolutnie do prokuratury - podkreśla w rozmowie z PAP wiceminister zdrowia Sławomir Neumann. - Prokurator powinien zbadać, kto tę dokumentację niszczył, bo to był jeden z kluczowych dowodów.
W jego ocenie brak zapisów usg może świadczyć m.in. o tym, że w szpitalu doszło "do zaniechań, do błędu, że ktoś nie wykonał swojej roboty tak, jak trzeba".
Neumann, dodaje, że resort zdrowia oczekuje na informację w sprawie dokumentacji usg od kontrolujących szpital we Włocławku.
Na oddziale ginekologiczno- położniczym włocławskiego szpitala źle się dzieje. Najpierw śmierć nienarodzonych niemowląt, teraz na jaw wyszło, że "wyparowały" zapisy badań usg, że ordynator w trakcie dyżuru mógł spać. W tej sytuacji wyjaśnienia dyrekcji, że czeka na ustalenia prokuratorskie czy wyniki pracy komisji to za mało! Pacjentki muszą mieć pewność, że szefostwo ma kontrolę nad tym, co się dzieje w szpitalu.
Czytaj e-wydanie »