https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ile godzin dziennie pracują lekarze? Jedno jest pewne - pracują ponad normę!

(mp)
Ile godzin dziennie pracują lekarze?
Ile godzin dziennie pracują lekarze? sxc.hu
Z publicznego szpitala, praktycznie bez zdejmowania fartucha, prosto do prywatnej kliniki lub na odwrót - z prywatnej kliniki, bez chwili odpoczynku, do szpitala - tak wygląda dziś praca lekarzy. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że funkcjonują na pełnych obrotach znacznie dłużej niż przewidują normy.

Problem dotyczy zarówno medyków zatrudnionych na etacie, jak i tych na podstawie umowy cywilnoprawnej. O ile bowiem etatowca obowiązują limity w liczbie przepracowanych godzin, to już kontraktowiec ograniczeń takich nie ma.

- Lekarz, który ma u nas etat, nie może pracować więcej niż 48 godzin tygodniowo - wyjaśnia Kamila Wiecińska, rzeczniczka prasowa szpitala im. Biziela w Bydgoszczy. - Ma też prawo do 35-godzinnego nieprzerwanego odpoczynku w tygodniu oraz 11-godzinnego odpoczynku dobowego.

Ale co z tego, skoro ten sam lekarz, po zakończeniu pracy w szpitalu publicznym, jedzie prosto do prywatnej kliniki, z którą podpisał kontrakt. Na to nikt nie ma wpływu. - Weryfikujemy jedynie wykonywanie obowiązków i obecność lekarza w pracy, w czasie objętym umową - wyjaśnia Marta Laska, rzeczniczka prasowa szpitala im. Jurasza w Bydgoszczy. - Nie mamy wpływu na to, czy po zakończeniu pracy u nas, pracuje jeszcze w innym miejscu.

Przeczytaj także: Prokuratura: konieczne ustalenie przyczyny ustania krążenia u bliźniąt [wideo]

Zresztą to samo dotyczy zatrudnionych w szpitalu publicznym kontraktowców. Szefowie lecznic kontrolują jedynie czas spędzony w ich placówce. Co prawda, dokładają starań, aby lekarze ci nie pracowali ponad miarę. - Mamy wewnętrzne ustalenia, zgodnie z którymi lekarz na kontrakcie absolutnie nie może pełnić dyżuru dłuższego niż 24 godziny - informuje dalej Marta Laska. - Nie ma więc sytuacji, aby medyk był na dyżurze dwa-trzy dni z rzędu.

Niestety, przychodząc na taki dyżur, może być bardzo zmęczony, ponieważ niecałą godzinę wcześniej zakończył operację w prywatnej placówce medycznej. Dobrze, gdy była to jedna operacja, choć o błąd w sztuce i tak nietrudno. - Przemęczony lekarz stanowi duże zagrożenie dla pacjentów - przyznaje dr Stanisław Prywiński, prezes Bydgoskiej Izby Lekarskiej. - Ale lekarzy jest tak mało, że gdyby pracowali krócej, trudno byłoby zapewnić pacjentom ciągłość leczenia. Dlatego można powiedzieć, że wybierają mniejsze zło.

Nie bez znaczenia pozostaje również kwestia pieniędzy. Lekarze, decydując się na pracę ponad normę, chcą dorobić. A kontrakt stwarza taką możliwość. Trudno ze szczegółami mówić o zarobkach, ponieważ rozpiętość płac kontraktowców jest spora - wszystko zależy od liczby przepracowanych godzin. Aktualnie medycy bez specjalizacji pracujący na podstawie umowy cywilno-prawnej zarabiają około 9 tys. zł miesięcznie, natomiast z drugim stopniem specjalizacji - 12 tys. brutto (za 140 godzin i sześć lub siedem dyżurów w miesiącu). - Z tego trzeba opłacić ubezpieczenie, podatki, pracę księgowej, ewentualne szkolenia - wylicza Stanisław Prywiński.
Dr Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy wskazuje, że problemu pracoholizmu wśród lekarzy dałoby się uniknąć pod dwoma warunkami: gdyby podniesiono pensje zasadnicze na etacie (wówczas nie trzeba by dorabiać na kontrakcie). - I gdyby ustanowiono silne przepisy uniemożliwiające pracę ponad normę. Bo powiedzmy sobie szczerze - nawet przy wyższych pensjach i braku ograniczeń czasu pracy, z pewnością nie zabrakłoby lekarzy chętnych do jeszcze większych zarobków.

Niestety, kontrola liczby przepracowanych przez lekarza godzin jest niemożliwa. Z prostego powodu. Państwowa Inspekcja Pracy, organ przyglądający się problemowi, ma związane ręce. Dlaczego? Jeżeli lekarz pracuje na etacie i jednocześnie na kontrakcie, inspekcja nie sumuje godzin pracy! Choć oczywiście zdaje sobie sprawę ze skali zjawiska, ponieważ odnotowała je podczas niejednej kontroli.
Podobnie zresztą jak Kujawsko-Pomorski Oddział Narodowego Funduszu Zdrowia. Przeprowadzona w 2012 roku kontrola wykazała, że wielu lekarzy, zamiast stawiać się w publicznych przychodniach, przyjmowało pacjentów w prywatnych gabinetach. - Odnotowaliśmy również mnóstwo spóźnień do pracy w przychodni publicznej - mówi Jan Raszeja, rzecznik prasowy regionalnego oddziału NFZ.

Fundusz zapowiada, że kontynuuje takie kontrole, ale liczy przede wszystkim na współpracę z pacjentami. - Czekamy na wszelkie sygnały - zachęca Jan Raszeja.

Tymczasem Marek Nowak, dyrektor szpitala w Grudziądzu, zwraca uwagę na to, że przepracowanie lekarzy jest w znacznej mierze efektem działań NFZ. - Proszę mi wierzyć, nie chcę bronić lekarzy, ale sam musiałem zmniejszać im pensje i ograniczać liczbę dyżurów - tłumaczy szef grudziądzkiej placówki. - Zmusił mnie do tego kontrakt z NFZ.

Jak wskazuje dalej, lekarze tacy dorabiają później w Niepublicznych Zakładach Opieki Zdrowotnej, które zresztą też mają umowę z funduszem. - Przy czym w procesie kontraktowania placówki te brane są pod uwagę w pierwszej kolejności - wyjaśnia Marek Nowak. - Dostają więcej pieniędzy i mogą zaoferować lekarzowi lepszą pensję. Gdyby NFZ zadbał o szpitale publiczne, lekarze w nich pracujący nie dorabialiby w innych klinikach, nie biegaliby z placówki do placówki. Dla pacjenta to przecież żadna alternatywa - czy szpital publiczny, czy klinika prywatna. Tu i tu pracuje przemęczony lekarz, tu i tu istnieje więc ryzyko błędu w sztuce.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 10

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Karolina

Nie chciałabym pracować po tyle godzin pod rząd - przecież lekarze też mają swoje życia prywatne. W takiej sytuacji na pewno szukałabym innego miejsca pracy na portalu: https://medbra.in/ w którym nie brakuje różnorodnych ofert o pracę w branży medycznej.

e
ewe.jork

Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że pensja powinna być adekwatna do wykonywanej pracy, a jednak zawód lekarza wymaga dużych kompetencji, predyspozycji i odpowiedzialności

A
Agata

Niestety ale to prawda. W Polsce brakuje lekarzy i to znacząco. Moja przyjaciółka miała podobną sytuację kiedy zasłabła jej matka. Wymagała bardzo szybkiej diagnozy i operacji. Niestety nie miał kto się nią zająć i dostała zawału. Teraz jest sparaliżowana do końca życia. Na szczęście znalazła bardzo dobrze zorientowowanego w medycynie adwokata Brzezickiego, który jest również doktorem nauk prawnych i otrzymała odszkodowanie.  Żałuję, że sama nie poszłam w tym kierunku bo w Polsce o wszystko walczyć!

r
rafal

Komentują sami znawcy. 90% szpitali w Polsce zatrudnia swoich etatowych lekarzy na dyżurach kontraktowych za pośrednictwem firm zewnętrznych tylko po to, żeby można było łamać prawo pracy. Jak komuś się nie podoba takie rozwiązanie to jest zwalniany, nawet znane są przypadki zwolnień rezydentów z tego powodu. Gdyby nie takie rozwiązanie część oddziałów można by zamknąć. Minister Zdrowia dobrze o tym wie, bo mimo upływu kilku lat nie przyjął stosownego prawa UE w tym zakresie. 

k
ko

jeden etat w umowie zakaz konkurencji :)

O
Olga

Niech Bukiel nie przesadza, nawet gdyby lekarze zarabiali tak jak niektórzy prezesi, to i tak mieliby za mało. To sekta, której zawsze jest za mało, jednak nie mówię o wszystkich lekarzach, bo są i bardzo oddani pacjentom. Jeszcze jedno, po ukończeniu studiów medycznych powinien przepracować w Polsce conajmniej 10 lat lub zwrot pieniędzy za studia.

x
xxx

Do Adam- po to wprowadzono kontrakty żeby SYSTEM Państwa mógł ukryć, że nie ma kasy. Lekarzy jest za mało-proszę sprawdzić w statystykach w google ale z drugiej strony Państwa Polskiego nie stać na większą ilość lekarzy bo kasa jest pusta. Więc wykorzystuje się tych co są, z jednej strony lekarz wie że jest przemęczony a z drugiej strony wie też że jak się nie zgodzi na pracę ponad miarę to...ucierpi tylko i wyłącznie PACJENT!!!!, bo się zwyczajnie nie doczeka na wizytę. Kontrakty są tak wyliczone, że jak się opłaci podatek, odejmie 30dni urlopu, doda obowiązkowe OC lekarskie i obowiązkowe szkolenia które są drogie (wcale nie jest tak, że firmy sponsorują wszystkich i wszystkie szkolenia) to wychodzi że jedynym zyskiem ponad powiedzmy to co zarobiłby na umowie o pracę, jest to że nadgoni godzinami i .... minimalnym ZUSem, który za siebie zapłaci. A z innej strony każdy pracujący ponad miarę, musi wiedzieć, że jak popełni błąd to momentalnie dopadnie go prokurator (i dobrze).Pozdrawiam

B
BART

Prosta sprawa. W innych zawodach jakoś można w umowach zastrzec, że nie można prowadzić konkurencyjnej dla swojego pracodawcy działalności. A u lekarzy patologia jest od zawsze, dlaczego nikt nie widzi w tym nic złego, że lekarz wprost z publicznej placówki, może zaprosić pacjenta do swojego prywatnego gabinetu? Nie wspominając o tym, jak często praca w pacówkach prywatnych, przekładana jest ponad tą w publicznych..

m
michał

Po co w ogóle poruszać ten temat,mafii lekarskiej się nie tyka ludzie,dajcie spokój,z kasami fiskalnymi próbowaliście walczyć,po co to,lekarza,który zabijał się przeprasza,jeden Ziobro ,który postawił się bandyctwu, długo nie pociągnął.Więc pytam...po co pisać o czymś co jest,było i będzie?

A
AdaM

A po co wprowadzono kontrakty, zamiast etatów? Żeby łatwiej było ukryć czas pracy i stworzyć możliwość nadużyć; proste.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska