- Skąd pomysł, by do udziału w kabarecie zaangażować samorządowców, nauczycieli, dyrektorów i inne znane osoby?
- Narodził się podczas kursu dla środowiskowych animatorów czasu wolnego, gdy zadano nam analizę środowiska. Przyszło mi do głowy, że taki kabaret może nie tylko bawić, ale i spełniać pewne funkcje społeczne i charytatywne. I faktycznie pierwszy spektakl przygotowaliśmy z myślą o zbiórce pieniędzy na zajęcia dla dzieci w Miejskim Centrum Kultury, a dochód z kolejnego spektaklu zasilił konto Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
- Nie istniało ryzyko, że znane osoby nie sprawdzą się na kabaretowej scenie?
- Istniało, ale okazało się, że ci którzy zadeklarowali swój udział w tym projekcie i nie wycofali się po pierwszym organizacyjnym spotkaniu, wypadli świetnie. Nie podejrzewałam, że mają w sobie tak duży artystyczny potencjał, że potrafią tak świetnie bawić publiczność.
- Jak reagowały osoby, do których zwracała się stażystka w MCK z propozycją występu w kabarecie?
- Różnie. Jedni się krygowali, że nie potrafią, inni zapalili się, a potem szybko wycofywali, jeszcze inni nie mieli oporów, chcieli sprawdzić się w nowej roli i nagle okazało się, że mamy w powiecie prawdziwe talenty.
- Do kogo najpierw się Pani udała?
- Do dyrektora Miejskiego Centrum Kultury w Aleksandrowie Kujawskim, gdzie odbywam staż. W pierwszym spektaklu pan dyrektor ograniczył się do konferansjerki, w drugim - z powodzeniem zaśpiewał. Wciąż mam nadzieje, że da się poznać także jako aktor.
Małe fanki Monster High śpiewały i tańczyły w Galerii Grudziądzkiej [zdjęcia, wideo]
- A jak było z wicestarostą, przewodniczącą aleksandrowskiej rady miejskiej, sekretarzem gminy Aleksandrów Kujawski, dyrektorem "Ogrodnika"?
- Pani przewodnicząca Urszula Paprocka zgodziła się natychmiast, podobnie jak wicestarosta Marzenna Drab, która odważnie zagrała scenkę, wymagającą położenia się do łóżka z... sekretarzem gminy. Oboje z panem Arkadiuszem Świątkowskim wypadli fantastycznie. Od razu zgodził się wystąpić pan dyrektor Zespołu Szkół nr 1 Andrzej Nowicki, który już na drugiej próbie błysnął opanowanym tekstem. Mamy całą plejadę świetnych aktorów.
- Kto wybiera repertuar?
- Głównie ja, a podstawowym założeniem jest: zero polityki i obrażania uczuć religijnych. Ma być wesoło. Zgadzam się też na ciekawe propozycje, wysuwane przez aktorów.
- Występują osoby tylko z Aleksandrowa Kujawskiego?
- Nie, są także osoby z Ciechocinka, Nieszawy, gminy Aleksandrów Kujawski.
- Jak widzowie ich przyjmują?
- Znakomicie. Myślę, że najpierw jest ciekawość, a potem zaskoczenie, że znane z zupełnie innej działalności osoby tak świetnie sobie radzą na kabaretowej scenie. Bo rzeczywiście radzą sobie doskonale, potrafią bawić publiczność, a co najważniejsze mają dystans do siebie. Wczuwają się w role, nie "gwiazdują". Podczas spektakli widownia często wybucha śmiechem. I o to w kabarecie chodzi.
Czytaj e-wydanie »