Rozdzwoniły się telefony po naszym sobotnim artykule "Nie mam długów, a komornik zajął mi część pensji. Pomylił mnie z prawdziwą dłużniczką!".
Przypomnijmy: opisaliśmy sprawę bydgoszczanki Anny Gmerek, która nosi takie samo nazwisko jak "prawdziwa" dłużniczka.
- Podobnych przypadków jest sporo - uważają Czytelnicy i internauci.
Podajemy jeden z przytoczonych przez nich przykładów: - Starsza pani mieszkała w kamienicy w centrum Bydgoszczy do 2001 roku - opowiada Robert Górecki, prawnik z Bydgoszczy. - Gdy się wyprowadzała, nie zgłosiła w Enei, że liczniki powinny być przepisane na nowych lokatorów.
W zeszłym roku okazało się, że następni lokatorzy nie płacili za prąd. Wszystkie rachunki "szły" więc na konto starszej pani. Enea, jak się potem okazało, wysyłała upomnienia do zapłaty, ale na poprzedni adres kobiety. Podobnie zawiadomienia z sądu.
Zobacz też: Mop za złotówkę i meblościanka za 15 złotych - komornik licytuje rupiecie [zdjęcia]
- Efekt jest taki, że komornik, ten sam, którego "Pomorska" opisała w sobotę, ściągnął z konta tej pani już około 2500 złotych - zaznacza Górecki, który obecnie 96-latce pomaga bezinteresownie. - Złożyłem w jej imieniu sprzeciw do nakazu zapłaty i sąd ten sprzeciw uznał. Wystąpiłem też do komornika i do Enei o zwrot nienależnie pobranych kwot. Na razie ani komornik, ani Enea nie oddali pieniędzy.
Czytaj e-wydanie »