No bo jak inaczej wytłumaczyć zachowanie powożących tymi naprawdę dużymi ciężarówkami, którzy po zachodniej stronie Odry karnie jadą prawym pasem, a jeśli przekraczają dozwoloną prędkość, to nie więcej niż o 10 km/godzinę. Kiedy jednak przejadą już most na rzece, coś im się chyba w głowie i nodze zmienia, bo walą ile fabryka w garach dała. I zaczynają się wyścigi furmanek.
Autostrada od naszej zachodniej granicy to piękna droga, prosta i gładka. Miejsca wystarcza dla wszystkich i pewnie właśnie dlatego TIR-owcy pozwalają sobie na wyścigi. Tak, wyścigi, bo kierujący ciężarówkami na tej trasie za punkt honoru stawiają sobie chyba udowodnienie innym kierującym wielokołowcami, że ich potwory są potworniejsze.
Zobacz: Wyprzedza ciężarówką a z przeciwka jedzie autobus [wideo]
Żeby jeszcze ta zabawa kończyła się, kiedy autostrada zmienia się w S5, ale nic z tego. Ba, nawet odcinek od Gniezna do Bydgoszczy najeżony wysepkami i radarami nie czyni im wielkiej różnicy. Przecież można objechać wysepkę lewą stroną, a fotoradary w większości są puste.
Tak, wiem, zaraz ktoś napisze, że oni się spieszą, bo muszą towar dowieźć na czas albo, że to tylko tak wygląda zza szyby osobowego auta. Bzdura! Bo jakoś na autostradach niemieckich czy francuskich czas ma inny wymiar, a osobówki - rozmiar.
No tak, ale tam zawsze było inaczej, prawda?
Czytaj e-wydanie »