Gmina Brzozie w powiecie brodnickim liczy 3,8 tysięcy mieszkańców.
- A średnio co szósty to nasz podopieczny - mówi Anna Raczkowska, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Brzoziu. - Mamy rodziny, w których dziadkowie przed laty korzystali z naszego wsparcia, potem ich rodzice, a teraz dzieci przychodzą i proszą.
Tysiąc co miesiąc
Nowe osoby też dołączają. Nie tylko w Brzoziu. W całym regionie.
- W zeszłym roku, w porównaniu z 2012, liczba osób korzystających z opieki społecznej wzrosła o dziewięć procent - informuje Dorota Hass, dyrektor Wydziału Polityki Społecznej w urzędzie wojewódzkim.
Niby mało?
Przecież to prawie 15 tysięcy ludzi. To tak, jakby miesięcznie przybywał ponad tysiąc.
- Teraz w naszym województwie z opieki społecznej korzysta ponad 171,5 tysięcy osób żyjących w prawie 64 tysiącach rodzin - dodaje pani dyrektor.
Prawie we wszystkich gminach podopiecznych jest coraz więcej. I w małych, i w dużych.
W samej Bydgoszczy przybyło w ciągu roku prawie 400 rodzin. Teraz w mieście jedynie z tytułu ubóstwa opieka społeczna wspiera już blisko 8,7 tysięcy rodzin.
Na wsparcie ośrodka może liczyć osoba samotna, której dochód nie przekracza 542 złotych miesięcznie.
W przypadku rodzin kryterium stanowi 456 złotych w przeliczeniu na osobę. Jeśli kryterium jest przekroczone o kilka czy kilkanaście złotych, pracownicy socjalni nie odprawią człowieka z kwitkiem, tylko mu pomogą.
Zobacz także: Takie jest życie za 500 złotych na miesiąc
Kryteria łączone
Coraz częściej, oprócz biedy, bierze się pod uwagę jeszcze inne problemy występujące w rodzinie.
- Na przykład bezrobocie, wielodzietność, niepełnosprawność, choroby psychiczne, trudności opiekuńczo-wychowawcze - wymienia Ewa Taper, wicedyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bydgoszczy.
Dlaczego grono osób aż tak się powiększa?
- Bo życie jest coraz droższe, a zarobki stoją. Albo tych zarobków nie ma wcale, bo bezrobocie też spore - odpowiadają pracownicy socjalni. - Wtedy przyznajemy zasiłki.
A oprócz zasiłków? - Żywność, odzież, opał, nawet meble. Używane, ale w dobrym stanie - kontynuuje Raczkowska.
Oficjalne dane dotyczące biedy mogłyby być jeszcze "gorsze", ale nie wszyscy ubodzy przyznają się do tego, jak w rzeczywistości im się wiedzie. Bo im wstyd.
Światełko w lodówce
- Nasza pracownica poszła do starszej, samotnej pani, dla której świadczyliśmy usługi opiekuńcze - wspomina Bogusława Bajgot, kierownik ROPS Śródmieście w Bydgoszczy. - Starsza pani za tydzień miała dostać emeryturę. Pracownica zajrzała do lodówki kobiety. Nie było nic, oprócz światełka.
Czytaj e-wydanie »