We wrześniu darmowy podręcznik trafi do rąk pierwszoklasistów. W następnym roku dostaną go drugie klasy, w kolejnym - trzecie. Oprócz tego przewidziane są dotacje na zakup ćwiczeń i podręczników, także w następnych latach. Według planów MEN do 2017 roku wszystkie szkoły podstawowe i gimnazja mają zostać wyposażone w podręczniki, które będą wypożyczać uczniom.
Ta perspektywa nie nastraja optymistycznie właścicieli niewielkich księgarni. - To oznacza dla nas bardzo trudną sytuację - mówi Henryk Tokarz, właściciel księgarni "Pałucka" w Żninie i szef Izby Księgarstwa Polskiego. - W tym roku nie będzie może jeszcze tak źle, bo odejdą tylko pierwsze klasy, ale potem może być już tylko gorzej.
Jak mówi Tokarz, sprzedaż podręczników stanowi dla księgarni od 30 do 70 proc. obrotu. - Kupowane są przede wszystkim podręczniki dla dzieci ze szkół podstawowych oraz gimnazjalistów - wyjaśnia. - Dziś książkami handlują niemal wszyscy, nawet markety czy dyskonty. Duże sieci księgarskie mogą zaoferować większe rabaty niż my. Trudno więc z nimi pod tym względem konkurować.
Księgarnie więc radzą sobie, jak mogą. W ofercie mają już nie tylko tradycyjne książki, ale też audiobooki, artykuły papiernicze, gry, zabawki, a niekiedy nawet ubrania. Coraz popularniejsza staje się sprzedaż przez internet. Swoją stronę ma księgarnia "Pałucka" i też, np. "Jolanta" na bydgoskim Szwederowie.
- Oprócz podręczników, materiałów dla szkół, literatury mamy bardzo rozbudowany dział papierniczy. Już od maja i czerwca oferujemy na podręczniki różne rabaty, bo klienci tego oczekują. Mamy również stoisko pasmanteryjne - mówi Alicja Gliszczyńska z "Jolanty". - Gdy wejdą bezpłatne podręczniki, będziemy musieli sobie jakoś radzić, bo o poszerzeniu oferty raczej nie ma mowy, ze względu na metraż pomieszczenia.
Zobacz także: Business english, hodowla koni - nowe, przyszłościowe kierunki w szkołach
Księgarze chcieli porozmawiać z minister edukacji Joanną Rostkowską-Kluzik. Nie zostali jednak zaproszeni na spotkanie zorganizowane w tej sprawie. Wstęp mieli tylko wydawcy. - Szkoda, że pani minister nie była zainteresowana rozmową z nami - mówi Henryk Tokarz. - Co prawda, nie MEN, a resort kultury powinien o nas dbać, ale on również nas nie wspiera.
Do obu tych ministerstw oraz kancelarii premiera o trudnej sytuacji księgarzy napisała firma "Polanglo" (sieć księgarni językowych i edukacyjnych). - Z żadnej z tych instytucji nie otrzymaliśmy odpowiedzi - mówi Konrad Słomina, dyrektor handlowy "Polanglo". Tymczasem pod listem już podpisało się około 300 właścicieli małych księgarni.
- Mniejsi i średni księgarze każdego roku czekają na sezon podręcznikowy. Niekiedy jest to jedyna szansa, aby poprawić rentowność księgarni - dodaje Słomina. Jak mówi, jeśli podręczniki systematycznie przestaną być sprzedawane w księgarniach, sprzedawcy stracą pracę, a właściciele zamkną biznes.
Czytaj e-wydanie »