https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kamienica na Gimnazjalnej w Bydgoszczy jak Dworzec Centralny - śmieci, hałasy, bezdomni

Anna Stasiewicz, [email protected]
Lokatorzy z Gimnazjalnej 6 na zniszczonej klatce schodowej. - To wszystko przez drzwi, które się nie zamykają. Każdy może wejść. I wchodzi, a przy okazji dewastuje wszystko - mówią mieszkańcy
Lokatorzy z Gimnazjalnej 6 na zniszczonej klatce schodowej. - To wszystko przez drzwi, które się nie zamykają. Każdy może wejść. I wchodzi, a przy okazji dewastuje wszystko - mówią mieszkańcy Andrzej Muszyński
Gimnazjalna 6 - ruina w centrum miasta. Aż strach tu mieszkać.

Ulica Gimnazjalna, chociaż w centrum miasta, to jakby trochę na uboczu. W sąsiedztwie park Kazimierza Wielkiego i zabytkowy gmach Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 1. Naprzeciwko rząd kamienic, parter jest zajęty przez lokale usługowe, na piętrach mieszkania, chociaż w sporej części już puste. - Kto mógł, wyprowadził się stąd - mówią lokatorzy.

Chociaż zaniedbane kamienice są właśnie remontowane. Od zewnątrz. Właśnie trwa odnawianie elewacji. Wewnątrz jest już dużo gorzej. Gimnazjalna 6 - drzwi na klatkę schodową otwarte, bez zamka, właściwie wiszą w futrynie na jednym zawiasie. Na ścianach ślady od gaszenia papierosów, w powietrzu unosi się zapach stęchlizny i moczu.

Pani Halina mieszka na pierwszym piętrze od 2 lat. Razem ze schorowanym, ponad 80-letnim panem Stefanem. Pokój ma 25 metrów. Przedzielony meblościanką, za którą jest aneks kuchenny, w kącie wciśnięta pralka. Toaleta jest, ale na korytarzu, wspólna dla trzech rodzin.

Po drugiej stronie mieszka pani Bożena. Od kiedy? - Od urodzenia, czyli od ponad 60 lat - odpowiada, jednocześnie podpierając się laską. - Bez niej bym upadła - tłumaczy. Mieszka samotnie na ponad 60 metrach. Miesięcznie płaci ponad tysiąc złotych. - Za sentyment płacę - przyznaje pani Bożena. I wspomina czasy, kiedy mieszkała tu z rodzicami. - W dzieciństwie rozkładałyśmy na podwórku koc z koleżankami i udawałyśmy, że to plaża - opowiada. - Kiedy w latach 90-tych zmienił się zarządca, kamienice zaczęły popadać w ruinę. Podwórko też. Bo dziś w niczym nie przypomina tego sprzed lat. Na środku rząd śmietników, z których wylewają się odpadki - lokatorzy twierdzą, że część śmieci ktoś po prostu podrzuca. Z kamienic pamiętających niegdyś czasy świetności, teraz tynk odpada płatami. Jak na dworcu. I to głośnym.

Przeczytaj także: Historia budynku przy Kościuszki. "W końcu dojdzie tam do tragedii"
- Nasza kamienica jest jak Dworzec Centralny - mówią lokatorzy z Gimnazjalnej. - To znaczy może wejść każdy - dodają. - Zimą ktoś wstawił kanapę, to od razu wprowadził się na nią bezdomny. Nie przeszkadzał, więc go nie przeganiałam - mówi pani Halina. Pozostali już tacy grzeczni nie są. Młodzież przychodzi tu palić papierosy, ślady widać zresztą na ścianach i sufitach. Zdarzają się też zwykli złodzieje.

Wynoszą co popadnie, chociaż właściwie niewiele już do wyniesienia zostało. - I jeszcze te hałasy z dołu - dodają zdenerwowani lokatorzy. Z dołu, czyli z Landszaftu - miejsca prowadzonego przez dwoje młodych ludzi. - Na początku było spokojnie, ale teraz to, co się dzieje, przechodzi ludzkie pojęcie. Imprezy do późnej nocy, hałas - opowiadają mieszkańcy. - Nie raz wzywaliśmy policję czy straż miejską. Nie odmawiam nikomu prawa do zabawy, ale w rozsądnych godzinach. Żeby zdążyć do pracy, muszę wstać o 4 rano. Jak mam się wyspać, skoro głośno jest nawet do północy? - pyta pani Halina.

Karolina Kowalska, współwłaściciela Landszaftu, przez dłuższą chwilę nie może powstrzymać się od śmiechu, kiedy słyszy, w jakiej sprawie dzwonię. - Imprezy? Zdarzają się nie tak często, jakbyśmy tego chcieli, bo szanujemy lokatorów - odpowiada. - Ale naprawdę tylko w tej sprawie pani dzwoni - upewnia się ponownie. I znowu się śmieje.

Ale lokatorom z Gimnazjalnej wcale do śmiechu nie jest. - Mamy wrażenie, że zarządca chce się nas po prostu stąd pozbyć. No bo skoro nie remontuje, to pewnie czeka, aż się stąd wyprowadzimy - przypuszczają. - A u mnie to był nawet pan, który mierzył mieszkanie. Ciekawe po co? - zastanawia się jeden z mężczyzn. Od dawna mówi się też o wymianie okien. Ale na razie okien nikt nie wymienił.

- Mamy w planach wymianę stolarki okiennej - przyznaje Rafał Wojdylak, wiceprezes firmy Moderator, zarządcy kamienic przy Gimnazjalnej. - Teraz zaczęliśmy odnawianie elewacji. W końcu kamienica w centrum miasta musi się jakoś prezentować.

A co z remontem wewnątrz budynków? - Najchętniej robiliśmy to już teraz - nie ukrywa Wojdylak. I chociaż nie mówi tego wprost, to nie da się ukryć, że mieszkający przy Gimnazjalnej lokatorzy nie są zarządcy na rękę. - Komu są na rękę lokatorzy, którzy nie płacą? - pyta wiceprezes Moderatora. A podobno takich jest większość. Najczęściej mieszkają tam z tak zwanej decyzji i czekają na przydział lokali socjalnych. - Gmina obiecuje, a mieszkań nie daje - denerwuje się prezes.

- Podobno coś ma budować, ale kiedy to będzie, nie wiadomo. Ja tych ludzi wyrzucić nie mogę, bo wtedy stracą prawo do lokali - wyjaśnia. Zresztą, jak mówi Rafał Wojdylak, żadne remonty teraz i tak nie mają większego sensu. - Widziała pani, jak wyglądają drzwi na klatkę schodową? Wymieniliśmy je kiedyś na nowe, ale momentalnie zostały zdewastowane. I tak jest niestety ze wszystkim. Kapitalny remont na Gimnazjalnej na pewno zacznie się od numeru 4. Tam już mogą właściwie wchodzić ekipy, bo ostatni lokatorzy się wyprowadzili. Budynek groził zawaleniem. 6 i 8 też pójdą do remontu, ale kiedy wyprowadzą się stamtąd ostatni mieszkańcy. Zmieni się też betonowe, zaniedbane podwórko, gdzie kiedyś pani Bożena bawiła się w plażę. - Chcemy tam zrobić ładny park - rozmarza się wiceprezes Moderatora.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

T
Tiganza

też zwróciła moją uwagę opisana w artykule chamka, prowadząca knajpę w tej kamienicy... To musi być niezły pustak (poza tym, że chamka), skoro tak reaguje na hałas dochodzący z jej speluny.

Kiedyś - wiele lat temu, gdy mieszkałam jeszcze na bydgoskiej Starówce - też taka jedna pindzia knajpiana śmiała się mnie i mojej Mamie w nos, gdy prosiłyśmy grzecznie o wyhamowanie z ryczącymi imprezowiczami naprzeciw naszych okien o 4 nad ranem - pośmiała się do momentu, w którym wyłapała sporą grzywnę w sądzie. 
Na taką niewychowaną bucerę najlepsze są sankcje finansowe i upierdlanie życia policją, jeśli nie potrafią prowadzić swojego "biznesu" w cywilizowany sposób.

L
Leonard Borowski

Tak Pani Redaktor. Młodzi ludzie potrafią się jeszcze śmiać z tego, że starsi nie mogą przez ich nocne "urzędowanie" tak po prostu wyspać się, aby rano pójść do pracy. Znam to niestety także z kapuścisk. Też z powodu sentymentu do miejsca urodzenia...Całodobowy sklep monopolowy 'Społem" od dawna powoduje, że nocami ciągną do niego jak muchy do g...różni menele ale też i agresywna zachowująca się po chamsku młodzież. Czasami i studencka. W czasie wakacji balująca po nocach, nie dająca spać okolicznym mieszkańcom. Milicja z PRL-bis (bo policja to profesjonaliści) w niedalekiej przeszłości albo nic nie robiła, albo w końcu przyjeżdżała, grożąc nocnym zadymiarzom paluszkiem i...odjeżdżała. Często nawet bez spisania podpitych biesiadników. W końcu sam mając kolejną nieprzespaną noc z powodu hałasu pod oknami i braku skutecznej interwencji tych, którzy żyją z naszych podatków, zdecydowałem się zainterweniować. Zostałem od razu zaatakowany przez agresywnego, oszalałego i wymachującego  puszką piwa "studencika", także werbalnie słowami "wypier...j do domu konfidencie pierd...y. " I kiedy w końcu przyjechali milicjanci, ich zoologiczna agresja skierowana została przeciwko mnie. Reportaż w radio PiK, tylko dodatkowo rozjuszył mundurowych utrzymanków podatników. I mając gdzieś tzw. prawo, ustami bezczelnie łamiącej przepisy kpk - Moniki Bartkowskiej oskarżyli mnie o groźby w stosunku do siedmiu młodych chłopaków i jednej młodej dość wulgarnej i niewychowanej dziewuchy. Patologiczna, również łamiąca prawo prokuratorka Patrycja Wojcińska postawiła mi bzdurne zarzuty. A SS rejon. Justyna Mrajska, w białoruskim (albo i ruskim) standardzie przeprowadziła de facto "kiblowy" (taki jak za Stalina) proces...Aby mi "przywalić", wzywały na świadków oskarżenia nawet osoby nie mające nic wspólnego z zajściem. Jeden mocno zdziwiony wezwaniem, to nawet nigdy nie był w naszej okolicy a i nas na oczy nie widział...Wszystkie te trzy naiwne, a zarazem mściwe panie - funkcjonariuszki "publiczne", łączy patologiczna miłość do zdemoralizowanej i pozbawionej szacunku dla starszych, młodzieży. Same nie będą musiały zapewne przeżywać scen z moim udziałem czy mieszkańców Gimnazjalnej 6. Te paniusie mieszkają zapewne spokojnie we własnych rezydencjach pod Miastem albo w ogrodzonych i monitorowanych apartamentach. Tak jak zdziwiony moją postawą sierżant Fedak - patologiczny dzielnicowy z patologicznych kapuścisk. Jak sam stwierdził, mieszkający na terenie ogrodzonego osiedla w Solcu Kujawskim.

P.S. Celem uwiarygodnienia wszystkiego o czym napisałem,mogę przedstawić "twarde" dowody.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska