
Zakręt śmierci zabrał 7 dzieci. Rodziny, których pociechy zginęły w niedzielę w nocy w wypadku w Klamrach przeżywają dramat

- Około godz. 2 usłyszeliśmy huk i pobiegliśmy z żoną na drogę. Widok był makabryczny! Zmasakrowane ciała młodych ludzi - mówi roztrzęsionym głosem Krzysztof Arendt z Klamer. - Większość nie żyła. Nic nie mogliśmy zrobić, tylko powiadomić służby.

Nastolatkowie w wieku od 16 do 17 lat oraz jedna 13-latka to mieszkańcy miasta i gminy Chełmno. Wszyscy jechali osobowym renault scenic - w sumie dziewięć osób. Przeżyły dwie. Prawie bez szwanku z wypadku wyszli 16-letnia dziewczyna i jej rówieśnik, którzy prawdopodobnie siedzieli z przodu pojazdu.

Młodzież bawiła się w sobotę wieczorem przy ognisku u kolegi w Borównie (gm. Chełmno). Ktoś wpadł na pomysł, by zrobić sobie nocną przejażdżkę, choć nikt nie miał prawa jazdy. Zabrali kluczyki do auta ojcu jednego z imprezowiczów. Niestety, na łuku auto wypadło z drogi i uderzyło bokiem w drzewo. Siedmioro pasażerów zginęło na miejscu.