https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po nocy spędzonej w klubie go-go obudził się z debetem kilkunastu tysięcy złotych! Policja ma filmy z klubu

Maciej Czerniak [email protected]
W Bydgoszczy jak dotąd powstał jeden z sieci kilkudziesięciu klubów ze striptizem których właścicielem jest Jan Sz. mieszkaniec Krakowa. Klienci w całej Polsce skarżą się że z ich kart kredytowych po wizycie w klubie znikają nawet dziesiątki tysięcy zł. Rekordzista dostał do zapłaty prawie milion zł.
W Bydgoszczy jak dotąd powstał jeden z sieci kilkudziesięciu klubów ze striptizem których właścicielem jest Jan Sz. mieszkaniec Krakowa. Klienci w całej Polsce skarżą się że z ich kart kredytowych po wizycie w klubie znikają nawet dziesiątki tysięcy zł. Rekordzista dostał do zapłaty prawie milion zł. Jarosław Pruss
Trwa śledztwo w sprawie poszkodowanego klienta nocnego klubu na bydgoskim Starym Mieście. W połowie marca mężczyzna zgłosił się do policji i twierdził, że po nocy spędzonej w klubie go-go obudził się z debetem kilkunastu tysięcy złotych na karcie kredytowej.

- Mamy już zapis z kamer monitoringu wewnątrz klubu, jak i z okolicy, w której znajduje się między innymi pobliski bankomat - mówi Przemysław Słomski, z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Trwa analizowanie tego materiału - dodaje policjant.

Przeczytaj również: Ogniste ptaki w Cocomo! - komentarz Jacka Deptuły

To pierwszy taki przypadek w naszym regionie. Chodzi zdarzenie z klubu, który jest własnością ogólnopolskiej sieci należącej do Jana Sz. Podobne przypadki rzekomego naciągania klientów na grube pieniądze miały już miejsce między innymi w Krakowie, Łodzi i w Gdańsku. Rekordzista za noc w klubie ze striptizem miał zapłacić blisko milion zł, inny - 60 tys. Jak to możliwe? Właściciel sieci w jednym z telewizyjnych programów twierdził, że klienci stawiają drogie szampany dziewczynom, które tańczą w klubach.

Poszkodowani bywalcy lokali utrzymywali, że zostali odurzeni. W jednym przypadku w krwi klienta stwierdzono obecność GHB, czyli tzw. "pigułki gwałtu". U klienta z Bydgoszczy GHB nie wykryto.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

j
jknlk

a mnie się wydaje, że to po prostu jest zwykła nagonka, która trwa od miesięcy na kluby gogo tylko dlatego, że są na starym rynku. i tyle. obżydliwe kłamstwa i oszczerstwa, takie jest moje zdanie. (jeśli ktoś ma zamiar cytować wypowiedź to tylko mu wolno w całości).

i tyle. robi się wszystko, by mochery nie musiały utyskiwać na krainę "szatana" :D:D

g
gość

Na biednych nie trafiło.

m
many

Trochę skopolaminy i klient jest czyszczony...numer stary jak świat. I wszystko zgodnie z prawem. :)

o
oijlk

może zamkną wreszcie ten oszukańczy biznes... :/ ale najlepszym rozwiązaniem jest po prostu NIE WCHODZIĆ I OMIJAĆ SZEROKIM ŁUKIEM ale jak ktoś lubi tracić kasę... :)

kiedyś pod aniołem w klubie kradli na potęgę - narkotyki chodziły na porzadku dziennym, tabletki tez wrzucali jak na chwilę opuściła ciebie uwaga.. niestety, ale w końcu ludzie przestali tam zaglądać... i lokal upadł , do tego miasto przestało ten PSEUDO NARKOTYCZNY BIZNES sponsorować zabierając zgodę na lokal...

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska