Na witrynie przy ulicy Wiatrakowej 17 o tym, że jeszcze kilka dni temu mieścił się tam sklepik, przypomina już tylko żółte słoneczko naklejone na górnej szybie. A jeszcze w ubiegłym tygodniu dzieciaki ustawiały się w kolejce, by kupić za 35-50 zł "artykuły kolekcjonerskie". Jakie?
- Amulet obronny, amulet pogromca demonów, talizman podróżny, amulet pogromca pijawek i talizman szczęścia - asp. Przemysław Słomski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji wylicza nazwy tajemniczych proszków, substancji zapachowych i suszonych roślin, jakie można było kupić w sklepie "One".
Kilka dni temu policjanci asystowali inspektorom sanepidu, którzy weszli do sklepu. Zabezpieczyli łącznie 53 próbki owych "talizmanów". Teraz zostaną zbadane w specjalistycznym laboratorium. Badanie wykaże, czy mali klienci zaopatrywali się w sklepiku w groźne dopalacze.
Przeczytaj również: Włocławek. Dopalacze dla... przedszkolaków
Bo to, że uczniowie pobliskich podstawówek odwiedzali tajemniczy sklepik, potwierdzają mieszkańcy. - Chce pan porozmawiać z klientami? Tam powinni siedzieć, w bramie. Toż to jeszcze dzieci, uczniowie z piątych i szóstych klas - mówi jedna z mieszkanek, która wczoraj przechodziła obok zaplombowanego wejścia. W bramie było jednak pusto. Po co siedzieć, kiedy sklepu już nie ma?
- Gdy na drzwiach wisiała karteczka "Zaraz wracam", dzieciaki ustawiały się w kolejce i czekały - opowiada inna mieszkanka. - Przyjeżdżał taki pan około trzydziestki i wpuszczał je do środka. Żeby coś kupić, trzeba było zadzwonić.
Wejście do sklepu obserwuje czujne oko kamery. Lokal, w którym został urządzony sklepik "One" od prywatnego właściciela wynajmował mieszkaniec Kalisza.
- Punkt został zamknięty na najbliższe trzy miesiące - wyjaśnia Renata Dobosz, rzecznik prasowy Państwowej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bydgoszczy. - Nawet jeśli później w tym samym miejscu podobny sklep otworzy już inna firma - co jest częstą praktyką - to będziemy monitorować jego działalność.
Jeżeli okaże się, że w sklepie były sprzedawane dopalacze, to właściciel dostanie do zapłaty grzywnę w wysokości od 20 tys. do milion a zł.
Czytaj też: Zły sen baronów dopalaczy? Śledczy znaleźli sposób na nowe narkotyki
Sklepik działał w bliskim sąsiedztwie Szkoły Podstawowej nr 41. To właśnie dyrektor oddalonej niecałe 150 metrów podstawówki jako jeden z pierwszych podjął w tej sprawie działania.
- Docierały do nas niepokojące sygnały - mówi dyrektor Wojciech Konarski. - Postanowiliśmy działać jednocześnie w kilku kierunkach. Jak na razie interwencja policji i sanepidu okazała się skuteczna. Mam nadzieję, że to nie tylko doraźne działania.
Dzisiaj o godz. 16.30 w szkole odbędzie się specjalne spotkanie z rodzicami uczniów, które zostanie poświęcone problemowi dopalaczy.
Czytaj e-wydanie »