A WSA, o czym pisaliśmy we wczorajszym wydaniu "Pomorskiej", uznał na początku kwietnia, że wysypisko ProNatury nie spełnia wymagań Regionalnej Instalacji Przetwarzania Odpadów.
W tej sytuacji firma Remondis przestała wozić śmieci do ProNatury. Inne firmy próbowało dowiedzieć się od urzędu miasta, jak mają dalej postępować.
Miasto przez kilka dni zwlekało z odpowiedzią. Dopiero wczoraj w ratuszu zwołano konferencję prasową.
Czytaj: Wojewoda zgasiła ekologów. ProNatury nikt nie zatrzyma?
Grażyna Ciemniak,zastępca prezydenta Bydgoszczy powiedziała m.in., że do czasu uprawomocnienia się wyroku, instalacja ProNatury spełnia wymogi RIPOK-u. - Obowiązkiem firm wywożących śmieci jest dostarczanie odpadów zmieszanych na wysypisko ProNatury - wyjaśniła wiceprezydent Ciemniak.
Dodała, że chociaż miasto nie jest stroną postępowania, to czeka na pisemne uzasadnienie wyroku WSA. Nie chciała jednak zdradzić, kto był autorem analizy prawnej przygotowanej dla ratusza.
Zdaniem Ciemniak, ratusz nie zwlekał z działaniami w tej sprawie. - Pismo otrzymałam ok. godz. 13 w piątek i od razu podjęłam działania - dodała wiceprezydent.
Grażyna Ciemniak zapewniła, że czasu prawomocnego wyroku sądu, firmy nie zostana ukarane, nawet jeśli nie woziły śmieci do ProNatury. Uspokajała też, że miasto nie utonie w śmieciach.
Tymczasem Michał Nowacki, radca prawny firmy Corimp, jest zdziwiony tłumaczeniem miasta. - Uzasadnienie jest absurdalne - uważa. Dodaje jednak, że Corimp nadal będzie woził śmieci do ProNatury. - Nie mamy wyjścia - przyznaje Nowacki. Jego zdaniem, instalacji ProNatury nie można uznać za RIPOK, bo brakuje kompostowni czy instalacji do fermentacji odpadów.
Tymczasem Bydgoskie Forum Ekologiczne domaga się odwołania wiceprezydent Ciemniak. Jak wyjaśnia Grzegorz Gruszka, BFE wielokrotnie interweniowało w sprawie RIPOK-u. Szczegóły apelu do prezydenta Rafała Bruskiego mamy poznać podczas dzisiejszej konferencji prasowej.