Żużlowiec Unibaksu jest w tym sezonie głównym faworytem do mistrzostwa. Turniej w Nowej Zelandii rozpoczął jednak słabo. Dwa razy upadł na tor, a druga kolizja z Martinem Smolińskim skończyła się złamaniem kciuka i przymusową pauzą.
Ward na tor wrócił dopiero w poniedziałek w meczu Enea Ekstraligi Unibax - Betard Wrocław. Po pierwszych treningach nie był do końca przekonany do jazdy, ale ostatecznie się zdecydował i wypadł wyśmienicie. - Miałem z kłopoty z chwytem. Kiedy trenowałem na torze w Toruniu, miałem uczucie, że nie mogę trzymać manetki tak mocno, jakbym tego chciał. Jednak gdy pokonałem więcej okrążeń, to jeździło mi się normalnie. Czułem jednak ból, ale teraz wszystko jest dobrze i myślę, że to nie było nic wielkiego - powiedział Ward dla serwisu internetowego Grand Prix.
Komplet punktów (nie licząc defektu) przeciwko Betardowi Wrocław i zdecydowane zwycięstwa nad mistrzem świata Taiem Woffindenem nastrajają młodego żużlowca bardzo optymistycznie przed turniejem w Bydgoszczy.
- Mecz w polskiej lidze był kolejnym krokiem przed turniejem Grand Prix w Bydgoszczy. Nadal nie jestem w pełni zdrów, ale jak wszyscy widzieli, i tak pojechałem niezłe zawody. Teraz czekam na zawody w Bydgoszczy, gdzie postaram się o awans do finału. Zobaczę co się wydarzy, bo rozpoczęcie sezonu w Nowej Zelandii nie ułożyło się po mojej myśli. Nadal czuję spory ból po tym wypadku, ale podczas poniedziałkowego meczu nie było tak źle - powiedział Ward dla serwisu internetowego Grand Prix.
Zwycięstwo w Bydgoszczy byłoby dla Warda miłym prezentem urodzinowym. Żużlowiec 4 maja skończy 22 lata.