Trzy lata temu magazyny w Tarkowie Dolnym, które kiedyś służyły do produkcji styropianu, wydzierżawiła firma J. z Wielkopolski. Najpierw u siebie, w powiecie chodzieskim magazynowała odpady toksyczne, a kiedy ją stamtąd władze wykurzyły, przeniosła swą działalność na teren woj. kujawsko-pomorskiego.
Dała się we znaki w Potulicach, w Radziejowie i Janowcu Wielkopolskim. Ale najbardziej we wspomnianym już Tarkowie Dolnym pod Bydgoszczą.
Starosta bydgoski wydał firmie pozwolenie na magazynowanie i utylizację odpadów chemicznych 27 grudnia 2011 roku. Spółka przywoziła nawet nocami pozostałości poprodukcyjne substancji szkodliwych (farby, lakiery, rozpuszczalniki itp.)
Skargę na taką jej działalność złożył jeden z mieszkańców Tarkowa. Kontrola, którą po czterech miesiącach działalności firmy wszczęły służby starosty bydgoskiego wykazała, że w Tarkowie Dolnym, niezgodnie z warunkami określonymi w pozwoleniu, składuje się substancje toksyczne.
A że firma nic sobie nie robiła z zaleceń pokontrolnych, starosta cofnął jej pozwolenie na magazynowanie i utylizację odpadów, nakazał też doprowadzenie miejsca do stanu, kiedy ich tam nie było. Doniesienie do Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe starosta złożył 5 lutego 2013 roku.
A jak jest w Tarkowie Dolnym dzisiaj? Firmy nie ma, odpady są. Kto ma posprzątać w magazynach? Firma J. nie, skoro jej nie ma i starostwo poprzez policję próbowało do niej dotrzeć. Nie zapłaciła nawet 5 tys. zł kary. A może właściciel magazynów, który je wydzierżawił firmie z Wielkopolski?
Wyrok w tej sprawie zapadł ostatnio w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Nakazał, by starosta podjął działania w ramach realizacji egzekucji administracyjnej. Czyli usunął odpady z magazynów, i potem ścigał właściciela odpadów o zwrot kosztów ich utylizacji. Ma to kosztować... kilka milionów zł. A tych starosta nie ma.
A co dotąd zrobiła w tej sprawie prokuratura? Śledztwo trwa. O efekty - usłyszeliśmy - mamy pytać za miesiąc.
Czytaj e-wydanie »