Ten argument zupełnie nie trafił do przyszłych matek, które czując się zawiedzione postawą władz, same skrzyknęły się i postanowiły walczyć o oddział położniczy (zamknięto go 1 czerwca, o czym informowała "Pomorska").
Swoje racje wczoraj miały okazję głośno wypowiedzieć podczas spotkania z wicestarostą powiatu wąbrzeskiego, który jest udziałowcem w "Nowym Szpitalu" oraz szefem lecznicy. - Nie chcemy rodzić w Świeciu bo jest za daleko - ripostowały wąbrzeźnianki. - Tu są nasi lekarze prowadzący. Sprzęt. Położne. Tu czujemy się komfortowo. Żądamy przywrócenia porodówki w Wąbrzeźnie!
Prezes Ławrynowicz nie pozostawił jednak złudzeń: - Kontraktowanie usług medycznych dla dwustu pacjentek rocznie (bo tyle porodów odbyło się w ubiegłym roku) nie jest do końca racjonalne.
I dodaje: - Poza tym Świecie jest bezpieczniejszą placówką dla rodzących. Tu znajduje się neonatologia, pediatria, oddział intensywnej terapii.
Wąbrzeska porodówka nie ma rywala na swoim terenie
Tomasz Ławrynowicz posłużył się też ministerialnym wytycznym o tym, że NFZ podczas konkursów wyżej ocenia, a co za tym idzie finansuje, oddziały, gdzie na świat przychodzi czterysta i więcej noworodków
rocznie.
Rzecznik prasowy kujawsko-pomorskiego oddziału NFZ -u, Jan Raszeja wyjaśnia: - W przypadku Wąbrzeźna nie ma to znaczenia, ponieważ na tym terenie, szpital nie ma żadnego "rywala" jeśli chodzi o porodówkę.
Z informacji uzyskanych od Jana Raszei wynika też, że dotychczas wąbrzeska lecznica spełniała wszystkie wymagane kryteria by być kontraktowana w zakresie porodów.
Kierowca "czuwa"
- Na jaką opiekę możemy liczyć jadąc karetką z Wąbrzeźna do Świecia? - dopytywały kobiety.
Prezes Ławrynowicz: - Gdy jest to planowany transport, z ciężarną jedzie tylko kierowca i nie widzę w tym żadnego zagrożenia. Gdy jest to nagły wyjazd, dwuosobowy zespół ratowniczy. Pacjentki zawozimy i
przywozimy. Oczywiście na koszt firmy. Doposażyliśmy szpital w Wąbrzeźnie w karetkę z obsadą przeznaczoną wyłącznie do pełnienia opieki okołoporodowej.
Cieszą się, że wspierają je chociaż niektórzy samorządowcy
Panie podczas spotkania w starostwie wspierało kilku radnych, którzy podczas ostatniej sesji krytykowali decyzję szpitala i starosty o zamknięciu porodówki. - Kwestia rozbija się po prostu o pieniądze, a bezpieczeństwo rodzących schodzi na dalszy plan - twierdzi Zbigniew Ceglarski. - Musimy ratować ten oddział. Trzeba pomyśleć o jakimś zastrzyku środków finansowych.
Przeczytaj także: Ciężarne:- Chcemy rodzić w Wąbrzeźnie! Szpital: - Nie ma takiej opcji
Uczestnicząca w spotkaniu, Bożena Szpryniecka, wicestarosta stwierdziła, że radni wykorzystują ciężarne kobiety do prowadzenia gry politycznej. - Same się zorganizowałyśmy i przyszłyśmy - oburzyły się przyszłe i obecne matki. - Cieszymy się, że chociaż kilku samorządowców stoi za nami. I dziwimy się, że pani, jako kobieta, nas nie broni.
"Piłeczkę odbija" Bożena Szpryniecka: - Bo kieruję się interesem większości. Stanęliśmy przed dylematem. Albo zmieniamy profil i inwestujemy w ortopedię i neurochirurgię, albo tracimy wszystkie
pieniądze.
Cudów nie ma. Nadziei też
Radni zapowiedzieli, że nie odpuszczą tematu i zaproponowali kolejne spotkanie matek z zarządem powiatu i lecznicy, by spróbować jeszcze raz porozmawiać o problemie.
Maja Zielińska, mama trójki maluszków podsumowuje: - Nie liczyłyśmy na cuda, ale myślałyśmy że chociaż dyrekcja i zarząd powiatu dadzą nam nadzieję, że jeszcze poszukają rozwiązań. A tak się nie stało...Ale
jeszcze powalczymy.
