https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cocomo - bydgoski klub go-go nabija w butelkę i... znika

mc
Klub w Bydgoszczy działał przez kilka miesięcy. Zniknął nagle na początku czerwca. Zostały po nim tylko pretensje klientów.
Klub w Bydgoszczy działał przez kilka miesięcy. Zniknął nagle na początku czerwca. Zostały po nim tylko pretensje klientów. Andrzej Muszyński
Klient Cocomo w Bydgoszczy napisał zażalenie na umorzenie śledztwa w jego sprawie. Sąd może kazać wznowić postępowanie.

Śledczy z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe dostali zgłoszenia o dwóch poszkodowanych klientach klubu przy Starym Rynku.

- Jedno postępowanie wciąż trwa - wyjaśnia prokurator Ewa Olszewska. - Drugie z braku wykrycia znamion przestępstwa, musieliśmy umorzyć.

Czytaj: Ogniste ptaki w Cocomo! - komentarz Jacka Deptuły

W tym drugim postępowaniu poszkodowany miał zostać klient, który po wieczorze spędzonym w klubie striptizowym dostał rachunek na kilkanaście tysięcy zł. Mężczyzna twierdzi, że niemożliwe, by wypił alkoholu za taką kwotę. W toku postępowania policjanci zabezpieczyli między innymi zapis z monitoringu wewnątrz klubu, jak i nagrania z kamer miejskich znajdujących się w okolicy. W tym z kamery, która znajduje się w pobliżu jednego z bankomatów.

Bydgoszczanin odwiedził Cocomo w marcu. Następnego dnia po imprezie w klubie zdał sobie sprawę, że ma do uregulowania pokaźny rachunek. Na policję poszedł jednak dopiero kilka dni po tej wizycie. Sugerował, że mógł zostać odurzony narkotykami.

- Gdyby zgłosił sprawę wcześniej, byłaby możliwość stwierdzenia obecności jakichś środków krwi. W tym przypadku jednak to nie było możliwe - dodaje prok. Olszewska.

Historia bydgoszczanina jest jedną z kilkudziesięciu podobnych. Pierwsze doniesienia klientów, którzy twierdzili, że w klubach sieci Cocomo naciągnięto ich na ogromne kwoty, pochodziły z Krakowa, Poznaniu, Łodzi i z Gdańska. Rekordzista miał zostawić w klubie go-go prawie milion zł.
W ubiegłym tygodniu Sąd Rejonowy w Kielcach oddalił decyzję o umorzenia podobnego śledztwa. Nagrania słaniającego się na nogach klienta Cocomo ma teraz obejrzeć... biegły neurolog.

- Zgromadzone dowody nie wystarczają, by uznać decyzję o umorzeniu - mówi sędzia Jan Klocek, prezes SR w Kielcach. - Przesłuchany zostanie jeszcze między innymi taksówkarz, który odwoził klienta klubu do domu.

Czytaj: Po nocy spędzonej w klubie go-go obudził się z debetem kilkunastu tysięcy złotych! Policja ma filmy z klubu

To może być przełom w dochodzeniu praw przez klientów, którzy uważają się za poszkodowanych? Śledczy w Bydgoszczy są ostrożni w komentowaniu tego pomysłu.

- Nikt oczywiście nie chce umarzać postępowania dla samego umorzenia - mówi prokurator Olszewska.
- Ale neurolog analizujący nagrania z kamery? Dowody w sprawie muszą mieć szansę, by się obronić. W sprawie, którą my prowadziliśmy, póki co decyzja sądu jeszcze nie zapadła.

Właścicielem sieci Cocomo jest Jan Sz. Bydgoski klub nie działa od początku czerwca. Próbowaliśmy skontaktować się z jego szefem. - Pytania w sprawach dotyczących klientów, tylko mailowo - padła odpowiedź. Na pytanie o ceny drinków natomiast szef bydgoskiego Cocomo odpowiedział: - Najtańszy można kupić za 10 zł. Są też po 35 i droższe.

Wciąż czekamy na odpowiedź mailową w sprawie klienta z Bydgoszczy.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

s
s.o.s.

Należy przesłuchać kierowniczkę placówki a ona mogłaby dużo opowiedzieć np. o szkoleniach na których mówi się jasno że należy dolewać klientom wódki do piwa . Na forum ewidentnie udzielają się też pracownicy klubu pisząc o tym że klient sam sobie winien że po co tam poszedł i co by jego żona na to powiedziała na tym  właśnie bazuje klub Cocomo co by żona powiedziała ? nagrywają wszystkich klientów a gdy klient upomni się o pieniądze zostaje mu odtworzony film , być może kiedyś te wszystkie nagrania zostaną użyte do szantażowania tych osób , sam osobiście znam człowieka który został oszukany w Cocomo na duże pieniądze ale nie zgłosił tego z obawy przed kłopotami rodzinnymi ale jak sam mówi gdyby policja wzięłaby się za nich naprawdę to by sprawę zgłosił . Tylko czy policja chce się za to zabrać naprawdę ? raczej chyba nie bo policjanci stoją na bramce w tych właśnie klubach ochraniają przestępcę na 200 zł za wieczór .

g
gość
Koleś upił się wydał kase a teraz robi problemy.
Kto jemu kazał tam pójść.
Żal mi takich ludzi.
Na piękne kobiety chciał sobie popatrzeć popłynął za bardzo sam wydał kase a teraz zgania że narkotyk jemu dali.
Ciekawe co jego żona na to by powiedziała ze po takich klubach chodzi.
m
muminek

Słusznie, bo zgodnie z art. 15 Ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi zabrania się sprzedaży i podawania napojów alkoholowych na kredyt lub pod zastaw.

 

d
didi

trzeba bylo zaplanowac wydatki i wziac tylko gotowke..ewentualne straty by wtedy byly do przewidzenia ;)

l
lancer

Już drugi raz piszecie te bzdury, że klub zamknięty jest od marca.

Codziennie jednak panie z różowymi parasolkami wychodzą na miasto i do lokalu można normalnie wejść. Gdzie rzetelność dziennikarska pismaki!!!

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska