- To roszczenie jest niezasadne i przedawnione - przekonuje rzecznik konsumentów.
Pan Lech był bardzo zaskoczony, gdy na początku lipca tego roku otrzymał z firmy windykacyjnej wezwanie do zapłaty. Dług miał oddać w ciągu tygodnia.
- Myśleliśmy z żoną, że to pomyłka, bo długów nie mamy. Jednak okazało się, że musimy zapłacić 185,25 zł za publikację "Samoloty świata". Ponad 50 złotych to należność główna, 89 zł stanowią odsetki ustawowe, a 45 zł koszty administracyjne. Rzeczywiście takie skoroszyty do nas przychodziły, ale było to w 2001 roku! Nie zamawialiśmy ich, więc przez kilka miesięcy nic nie robiliśmy w tej sprawie. Nie wiem, dlaczego, ale raz zapłaciliśmy 9 złotych. Pokwitowania przelewu nie mamy. Minęło już trzynaście lat, pamięć jest ulotna. W życiu byśmy się nie spodziewali, że teraz będzie nas ścigać firma windykacyjna. Bardzo prosimy "Gazetę Pomorską" o pomoc. Od lat jesteśmy jej wiernymi prenumeratorami - mówi pan Lech.
Zobacz także: "Mam 85 lat, a wrobili mnie w... tandetne majtki". Kolejna firma żerująca na seniorach?
Pismo do windykatora Bożena Sawicka, miejski rzecznik konsumentów w Toruniu, mówi wprost: - Zgodnie z obowiązującymi przepisami, wspomina należność uległa przedawnieniu. Artykuł 118 kodeksu cywilnego wskazuje trzyletni okres przedawnienia dla świadczeń okresowych, a właśnie z takimi mamy do czynienia w tej sprawie.
Na naszą prośbę, pani rzecznik przygotowała dla pana Lecha pismo do firmy windykacyjnej. Podnosi w nim właśnie zarzut przedawnienia. Pismo wysłaliśmy do Czytelnika. Ten musi je tylko uważnie przeczytać, podpisać i wysłać listem poleconym za zwrotnym poświadczenie odbioru do windykatora. - Powinno to zniechęcić firmę windykacyjną do kierowania sprawy do sądu - przyznaje Agnieszka Majchrzak z biura prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w Warszawie. Oznaczałoby to zakończenie sprawy po myśli pana Lecha.