Kamień spadł mi z serca - cieszy się 77-letni Jan Sznajder, emerytowany kominiarz z Warlubia pod Grudziądzem.
Sąd Rejonowy w Bydgoszczy uznał, że pan Jan nie musi spłacać astronomicznie wysokich odsetek naliczonych przez lichwiarza za pożyczkę opiewającą na... 700 zł.
- To narusza porządek prawny - argumentował sędzia uzasadniając wyrok, który zapadł 14 sierpnia. Pan Jan wyjaśnia: - Padłem ofiarą lichwiarza, choć sam nawet nie zaciągnąłem pożyczki...
Tylko poręczył. W 2001 roku poprosiła go o to znajoma. To również mieszkanka Warlubia. Koszmar zaczął się, kiedy nie zdążyła spłacić w terminie jednej raty pożyczki. Firma S. zaczęła naliczać karne odsetki. A dokładniej: ich dzienna stopa wyniosła 7 procent. W skali roku odsetki urastały zatem do 2555 procent.
Z biegiem lat dług za drobną pożyczkę urósł do niedorzecznej wysokości 120 tysięcy zł! Na Krzysztofie J. nie robiły wrażenia pisma z błaganiami o umorzenie odsetek, które pisali do niego zdesperowani dłużnicy.
Zobacz także: Bydgoszcz: Po miesiącu mieli się wzbogacić o 4 tysiące. Stracili wszystko
O tej sprawie pisaliśmy już rok temu. Latem 2013 roku ściągnięto z dochodów Jana Sznajdera kilkadziesiąt tysięcy złotych.- Komornik wszedł mi na emeryturę. Zabiorą mi mieszkanie - szlochał mieszkaniec Warlubia. - Ten koszmar się nigdy nie skończy. Sznajder prosił o pomoc różne instytucje. W 2006 roku bezradnie ręce rozkładali m.in. prawnicy z biura Rzecznika Praw Obywatelskich. - Mówili, że moja sytuacja jest beznadziejna, bo podpisałem umowę o poręczenie pożyczki - wyznaje pan Jan.
Sznajder nie zdawał sobie sprawy, w co się pakuje: - Skąd mogłem wiedzieć, że dziennie będą naliczać odsetki 7 procent? - pyta. Sprawę skomplikował fakt, że pan Jan w porę nie odwołał się od decyzji sądu z 2001 roku. Wtedy pozew o egzekucję długu wniósł Krzysztof J., a sąd nakazał żyrantowi (Sznajderowi) spłatę odsetek.
Więcej we wtorkowym, papierowym wydaniu Pomorskiej lub w e-wydaniu.
Czytaj e-wydanie »