O tym, że chłopiec sam bawi się na ulicy o godz. 7 w centrum Grudziądza, dyżurnego policji powiadomił telefonicznie mieszkaniec. Na miejsce został wysłany patrol, który znalazł dziecko.
- Pięciolatek nie potrafił powiedzieć jak się nazywa ani gdzie mieszka, dlatego funkcjonariusze zabrali go na komendę i tu go poznali. Powiadomiliśmy matkę, która sama już chciała alarmować policjantów o zaginięciu synka - wyjaśnia Marzena Solochewicz-Kostrzewska, oficer prasowy grudziądzkiej policji.
Szczęśliwie matka z dzieckiem razem wrócili do domu.
Czytaj: Grudziądz. 5-letnia dziewczynka wbiegła pod policyjne auto. Jej matka była w domu... pijana
Sprawa trafi do sądu
Okazało się, że malec było częstym "gościem" komendy. - Ustaliliśmy, że niestety to nie pierwszy raz tyko …. czwarty kiedy musieliśmy zaopiekować się chłopcem - tłumaczy Marzena Solochewicz-Kostrzewska. - Pięciolatek już wcześniej wychodził z domu o różnych porach dnia i często przebywał bez opieki i zgody matki na placu zabaw.
Sytuację rodziny zbada teraz sąd.
Czytaj e-wydanie »