Przypomnijmy, o sprawie pisaliśmy pod koniec listopada 2013 roku. Wówczas to policjanci poinformowali, że przed drzwiami do agencji doszło do zmowy przetargowej. Sześciu mieszkańców Bruków Unisławskich umówiło się, że jeden licytuje, natomiast reszta nie podbija stawki. Udało się. Ziemia poszła za jednym postąpieniem.
Sprawa ujrzała światło dzienne, gdy zwycięzca przetargu nie dotrzymał słowa. Nie chciał oddać pozostałym ani pieniędzy, ani kawałka grun-tu. Oszukane małżeństwo o "ustawce" zawiadomiło Agencję Nieruchomości Rolnych, a ta - prokuraturę. Pogrążyli siebie, ale również pozostałych uczestników zmowy, między innymi Iwonę Sz. - byłą radną Gminy Unisław.
Potraktowani nadzwyczajnie
W ubiegłym tygodniu wszyscy rolnicy usłyszeli wyrok. Agnieszka S.-Sz., jej mąż Robert Sz. oraz Stanisław N. muszą zapłacić po 6 tys. złotych grzywny. Na wniosek prokuratora, małżeństwo, które ujawniło sprawę, zostało objęte nadzwyczajnym złagodzeniem kary.
- Monika M., Iwona Sz. oraz Dariusz M. usłyszeli wyroki jednego roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata - informuje sędzia Jędrzej Czerwiński, który prowadził sprawę. - Każdy z nich musi także zapłacić sześć tysięcy złotych grzywny oraz wpłacić po tysiąc złotych na cele społeczne. Zasądzone zostały im też koszty postępowania. Spodziewam się odwołań, ponieważ obrona zwróciła się już do mnie o uzasadnienie wyroku. To zapowiedź, że będzie apelacja.
Odwoływać na pewno nie zamierza się małżeństwo, które przełamało milczenie.
- Nie będziemy się odwoływać. Cieszę się, że powiedzieliśmy prawdę - mówi Agnieszka S.-Sz. - Nie dość, że państwo zostało oszukane, to jeszcze ludzie chcieli się nawzajem oszukać, dlatego wszystko wyszło na jaw. Chciałabym jednak podkreślić, że mówienie prawdy nie boli. Więcej wiary w sądy, które są sprawiedliwe i działają skutecznie. To, że powiadomiliśmy o sprawie, jednocześnie sami sobie strzelając w kolano, wcale nie było aż takie bolesne. Podobnie jak kara - trochę da się ją odczuć, ale skoro człowiek był głupi i naiwny to jest, jak jest. Żałuję, że dałam się na to namówić, ale uwierzyłam sąsiadom. Bo komu zaufać, jeżeli nie im?
Zobacz także: "Wysłać jabłka do Berlina i Brukseli!" Polscy sadownicy protestują [wideo]
P.o. szefa Prokuratury Rejonowej Toruń-Wschód przyznaje, że raczej też nie będzie się odwoływał, gdyż wyroki są niemal zgodne z tymi, o jakie wnioskowali.
- Wszystkie są skazujące - podkreśla Maciej Rybszleger. - Co do wysokości kary, nie mamy żadnych zastrzeżeń. Ostateczną decyzję co do tego, czy będzie odwołanie, podejmę po zapoznaniu się z treścią orzeczeń.
Śledczy szacują, że skarb państwa mógł stracić na tej transakcji nawet 740 tys. złotych. Hektar ziemi na wolnym rynku w tej okolicy kosztuje średnio 51,3 tys. złotych.
Przetarg na bis? To jest możliwe
18,5 ha ziemi w Brukach Unisławskich, które poszło za 210 tys. złotych, czyli 11,3 tys. złotych za hektar, nadal należy do agencji. Tam wstrzymali się bowiem z wszelkimi decyzjami do chwili otrzymania prawomocnego wyroku. A tego, jak twierdzą, jeszcze nie dostali.
- Kiedy go otrzymamy zwrócimy się do radcy prawnego o opinię - zapowiada Agnieszka Szwesta, kierownik Sekcji Gospodarowania Zasobem w Agencji Nieruchomości Rolnych Oddział Terenowy w Bydgoszczy. - Wyrok, oczywiście, musi być prawomocny. Taka sprawa nie miała jeszcze dotąd u nas miejsca.
Nie jest wykluczone, że ANR OT zwróci się do prezesa z wnioskiem o unieważnienie ubiegłorocznego przetargu. Ten w efekcie zdecydować może o ponownym wystawieniu jej na sprzedaż. Agnieszka S.-Sz. nie wyklucza, że ponownie przystąpiłaby do przetargu, by ją nabyć.
Czytaj e-wydanie »