Mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy, są zachwyceni parkiem i urządzonym w nim niedawno zwierzyńcu. - Dzieci mają tutaj doskonałe miejsce do zabawy. To był jeden z argumentów, który wpłynął na to, że wraz z mężem postanowiliśmy nie wyprowadzać się z Radzynia Chełmińskiego - przekonuje Marta Szałecka.
Kucyki są cztery, wszystkie szetlandzkie: Basia, źrebak Bazyli oraz Karmelek i Pączuś, dwa 6-letnie wałaszki. Stadko jeszcze się powiększy, bo Basia właśnie spodziewa się kolejnego po Bazylim potomka. - Rozwiązanie powinno nastąpić w lipcu - mówi Alicja Sobieraj, która opiekuje się kucykami.
Kangury-miniatury, dwa samce i samica, nie mają jeszcze imion. Wymyślają je przedszkolaki.
Cztery pory roku ze zwierzętami
Zwierzęta w parku rekreacyjnym będą mieszkały przez cały rok. Zima nie powinna być im straszna, bo zarówno kucyki jak i kangury są przystosowane do życia w niskich temperaturach.
Karmelek i Pączuś są właśnie przygotowywane do tego, aby mogły jeździć na nich dzieci. Te czworonogi już na tyle przystosowały się do otoczenia, że można do nich podejść i je pogłaskać.
Inaczej jest z kangurami, które przebywają za podwójnym ogrodzeniem. - One potrzebują 2-3 miesiące, aby przyzwyczaić się do nowych warunków. Do mnie już powoli zaczynają podchodzić. Z czasem staną się jeszcze bardziej ufne - tłumaczy Katarzyna Walter, która zajmuje się kangurami.
Zwierzęta należą do samorządu. Burmistrz Krzysztof Chodubski zapewnia, że na ich zakup z budżetu nie poszła nawet złotówka.
- Wszystko zostało sfinansowane przez sponsora. Prace związane z budową zaplecza zostały zaś wykonane w ramach robót publicznych - przekonuje.
Burmistrz dodaje, że jest plan, aby gminny zwierzyniec jeszcze się rozrósł, ale w granicach zdrowego rozsądku.
- Na pewno nie będziemy prowadzić ogrodu zoologicznego. Myślimy o kaczkach i gołębiach. Przedszkolaki chciałyby gadającą papugę. Zobaczymy, co da się z tym zrobić - dodaje włodarz Radzynia Chełmińskiego.
Czytaj e-wydanie »