Historia z Bydgoszczy. Kobieta zgłasza się do opieki społecznej po pomoc w ramach procedury Niebieskiej Karty. Poszkodowana tłumaczy, że mieszka z mężem. Mąż pracuje, ona zajmuje się domem. Jako że sama nie ma własnych dochodów, mąż codziennie wydziela jej pieniądze. Na zakupy dostaje 20 zł. Za to musi kupić coś na obiad, coś na chleb. Musi przy tym uważać i nie zgubić żadnego paragonu ze sklepu. Mąż po powrocie z pracy sprawdza je dokładnie i rozlicza ją z każdej złotówki. Pilnuje, czy przypadkiem jego "ciężko zarobione pieniądze" nie zostały zmarnowane na niepotrzebne zachcianki żony.
Z takim przypadkiem spotkał się Robert Lubrant, który przewodniczył w Bydgoszczy zespołowi interdyscyplinarnemu w ramach projektu Niebieska Karta. To prowadzony od kilku już lat program wczesnej interwencji w przypadkach przemocy domowej. Zespoły składają się z policjanta, pracownika opieki społecznej, pracownika szkoły, psychologa, ale także z lekarzy. Ci ostatni zwracają uwagę, czy pacjenci i pacjentki, którzy trafiają do szpitali, nie padli przypadkiem ofiarą agresji ze strony najbliższych osób.
- Przemoc fizyczną dość łatwo rozpoznać i udowodnić - mówi Lubrant, były policjant, a obecnie między innymi szef stowarzyszenia "Bezpieczeństwo dziecka". - Z przemocą ekonomiczną jest inaczej. To zjawisko od dawna towarzyszące znęcaniu się fizycznemu, psychicznemu, ale też przemocy słownej.
Skala niedoszacowana
Jaka jest skala tego problemu? Gazeta Prawna powołując się na policyjne dane informuje, że tylko w pierwszym półroczu 2014 w kraju zanotowano 627 przypadków przemocy ekonomicznej.
Nawet jednak policja ma problem z rozpoznaniem i zakwalifikowaniem przypadków tego rodzaju przemocy. - Nie prowadzimy takiej odrębnej statystyki - mówi nadkom. Monika Chlebicz, rzecznik prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Możemy tylko wyliczyć, ile w danym roku wykryto przypadków agresji ze strony strony bliskich.
Dane dotyczące przemocy domowej policja, ośrodki pomocy społecznej, szkoły i między innymi lekarze przekazują w ramach Niebieskich Kart do urzędu wojewódzkiego.- Problem dotyczący przemocy ekonomicznej jest ciekawy, bo niby wiele się o nim mówi, niby wszyscy wiedzą, że dzieje się źle, a mimo to skala tego zjawiska jest niedoszacowana - mówi Beata Sulima, koordynator Samodzielnego Zespołu ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie, który działa w Kujawsko-Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim. - Takich danych nie sposób wyłuskać ze standardowych statystyk policyjnych, a nawet kiedy dostajemy zapytania resortowe, to ministerstwo otrzymuje tylko informacje dotyczące przemocy w ogóle.
Bicie albo alimenty?
Z danych zespołu działającego w urzędzie wojewódzkim wynika, że w całym 2013 roku w Kujawsko-Pomorskiem przybyło 3546 Niebieskich Kart. A tylko w sierpniu tego roku było ich 375. Każda karta oznacza jedną rodzinę, w której dochodzi do przemocy. Eksperci szacują, że w wielu, jeśli nie w większości Niebieskich Kart chodzi też o szantaż finansowy.
- Często występujący scenariusz to taki, w którym zdesperowana kobieta, na której wyżywa się partner, decyduje się w końcu zwrócić o pomoc. Pokonuje przy tym swój lęk przed konsekwencjami, przed ewentualnym odwetem ze strony agresora - tłumaczy Robert Lubrant. - Ale boi się też tego, że nie poradzi sobie z życiem na własną rękę; że finansowo nie da rady. Obawia się, że mąż nie będzie płacił alimentów - dodaje Lubrant. - Wtedy idziemy jej z pomocą.
Psycholog Lidia Szymańska z zespołu psychoterapeu-tyczno-szkoleniowego "Tera-peutica": - Szczególnie narażone na taką przemoc są osoby z niskim poczuciem wartości, borykającej się z trudnościami emocjonalnymi, zaburzeniami lekowymi, depresyjnymi. Nie bez znaczenia są doświadczenia wyniesione z dzieciństwa, wzorce z domu rodzinnego - wyjaśnia psycholog. - Niepokojące powinny być takie zachowania, jak wydzielanie pieniędzy, zakaz podjęcia pracy, nauki. To też uniemożliwianie dostępu do konta, branie kredytów bez wiedzy partnera.
Czytaj e-wydanie »