Żeby sprawdzić, czy na dwa tygodnie przed wyborami da się jeszcze zorganizować kampanię, wcielam się w szefową fikcyjnego komitetu wyborczego. Firmom tłumaczę, że moja kandydatka startuje do rady powiatu i chciałaby się wypromować. Czy ma jeszcze szanse?
Na początek sprawdzam Toruń. Nie mam dużych wymagań, wystarczy na początek jeden billboard, ale biuro reklamy jednej z największych spółdzielni mieszkaniowych w mieście szybko rozwiewa moje marzenia. - Nie ma szans, billboardy już dawno zajęte - mówi przepraszająco handlowiec. - A słupy ogłoszeniowe? - dopytuję z nadzieją, ale szybko okazuje się, że nic z tego. Wszystko zajęte. W dwóch kolejnych agencjach reklamowych słyszę to samo.
Trzeba było dzwonić tydzień temu
Próbuję więc szczęścia w Bydgoszczy. Pierwsze podejście znowu nieudane - miejsc brak. Za drugim razem idzie mi trochę lepiej. - Być może znalazłyby się ze trzy billboardy - zastanawia się głośno handlowiec dużej firmy. - Dwa w pobliżu centrum miasta i jeden w Osielsku.
Po sprawdzeniu okazuje się, że owszem, mogę wynająć billboardy. Cena: ok. 1 tys. zł za jeden. Ale decydować się powinnam szybko.
Skoro jest szansa na billboardy, czas postarać się o ulotki. W Bydgoszczy poszło mi dobrze, więc dzwonię do kolejnej firmy z tego miasta. Tym razem bez powodzenia. - Gdyby pani zadzwoniła tydzień temu, to coś może udałoby się zrobić - współczuje mi pracownica z działu handlowego. - Teraz mogę najwyżej zaproponować jakieś małe gadżety, na przykład długopisy.
Wolę zostać przy tradycyjnych ulotkach. Dziękuję więc firmie i szukam szczęścia w Toruniu. - Jeśli jeszcze dziś dostarczy pani projekt, są szanse - zapewnia przedstawiciel spółki, która zajmuje się drukiem i kolportażem ulotek. Szybko przelicza, ile jest koniecznych, żeby wyborcy zauważyli mnie w Toruniu. Ostatecznie staje na 50 tysiącach. Razem z kolportażem kosztują niecałe 3 tys. zł. - Wydrukować możemy do piątku, roznieść w przyszłym tygodniu - zapewnia. - Ale dzwoni pani bardzo późno.
Nie ma miejsca? Można szukać płotów
We Włocławku jest trudniej. - Trzeba było dzwonić dwa tygodnie temu - słyszę w trzech firmach, w których odsyłają mnie z kwitkiem. W końcu znajduję agencję, która wydrukuje mi ulotki.
W Grudziądz pierwsza firma, do której się dodzwoniłam, zaskakuje mnie. - Billboard albo baner? Nie ma problemu - zapewnia mnie pracownik. Mina mi jednak rzednie, gdy dowiaduję się, że miejsce muszę znaleźć sobie sama. - Ale większość już pewnie zajęta - dopytuję. - Pewnie tak, ale może pani poszukać powierzchni prywatnej - podpowiada przedsiębiorca. - Na przykład na czyimś płocie, za zgodą.
Czytaj e-wydanie »