Materiał w tej sprawie pokazały "Fakty". - To było piekło na ziemi, liczyłam wszystkie szwy, każde przejście igły przez skórę - mówiła pani Beata.
Nikt nie chciał wierzyć w jej opowieść, dopóki nie zrelacjonowała rozmowy, która w trakcie operacji odbyła się między pielęgniarkami - opowiadały o wpisach swoich dzieci do pamiętników.
W efekcie personel Nowego Szpitala w Świeciu uznał wersję pacjentki, TVN podała, że śródoperacyjne wybudzenie znalazło się nawet w wypisie pani Beaty ze szpitala. Wstrząśnięta kobieta chce założyć stowarzyszenie, które miałoby przeciwdziałać podobnym sytuacjom na salach operacyjnych.
Według pacjentki, mogłoby temu służyć stałe monitorowanie fal mózgowych pacjenta w trakcie zabiegu. Takie urządzenie pokazałoby, że chory nie śpi.
Przeczytaj także: Wpływają skargi na Nowy Szpital w Świeciu. Prezes: opieka w nocy i święta przebiega sprawnie
Anestezjolog powinien zauważyć skok ciśnienia
Śródoperacyjne wybudzenie nie zostało zauważone przez anestezjologa, który asystował przy operacji pani Beaty, tymczasem prof. Wojciech Gaszyński, biegły z zakresie anestezjologii i intensywnej terapii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi powiedział "Faktom", że wybudzenie sygnalizuje nagły skok ciśnienia krwi pacjenta. - Może anestezjolog uznał, że w przebiegu tej operacji zjawisko to nie wymaga korekty - rozważa ekspert.
- Cały czas wyjaśniamy tę sprawę - mówi Tomasz Ławrynowicz, prezes Nowego Szpitala w Świeciu. - Przede wszystkim próbujemy skontaktować się z pacjentką, bo dotąd nie złożyła do nas oficjalnej skargi. Po operacji personel ją prowadzący podjął pierwsze działania, zapewnił tej pani pomoc psychologa. Więcej będę mógł powiedzieć, gdy poznam oczekiwania pacjentki wobec naszego szpitala.
Do sprawy wrócimy.