- To już dziesiąty dzień, gdy Filipek jest beze mnie - mówi młoda bydgoszczanka. - Dla mnie normalne życie się skończyło. Powróci, gdy mały do mnie wróci.
Przypomnijmy: jako pierwsi nagłośniliśmy sprawę 5-letniego Filipa. W czasie, gdy jego mama była w pracy, chłopcem - jak zwykle - opiekował się jego wujek, brat mamy. Mężczyzna pobił siostrzeńca. Nazajutrz przedszkolanki zauważyły na ciele dziecka siniaki. Wezwały policję. Powiadomiono sąd rodzinny. Ten postanowił, żeby chłopca umieścić w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Mały ma tam przebywać do czasu aż jego sprawa zostanie wyjaśniona.
- Przecież już się wyjaśniła: mój brat przyznał się od razu - dodaje pani Iza. - I tak odebrano mi syna. Nie wiem, dlaczego. Przecież brat natychmiast wyprowadził się od nas. Ma też zakaz zbliżania się do nas.
Przeczytaj również: - Mamo, nie zostawiaj mnie! - krzyczał chłopiec. Ale został matce zabrany, choć to wujek go pobił
Samotna matka twierdzi, że sędzia wydał decyzję, nie znając szczegółów. - Dopiero kilka dni po odebraniu mi Filipa, prokurator przesłuchał mnie. Wcześniej nikt mnie nie chciał wysłuchać.
Zabrakło miejsca w Bydgoszczy
Chłopiec przebywa w zawodowej rodzinie zastępczej. Nie było wolnych miejsc w Bydgoszczy, więc malec trafił do Łabiszyna. - Dziecko dobrze się czuje u nowych opiekunów - mówi Maria Zwolenkiewicz, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Żninie. - Oprócz niego jest jeszcze jedno dziecko, które w tym domu umieszczono. Dzieci są rówieśnikami. Łatwo nawiązały kontakt.
Matka Filipa twierdzi inaczej. - Gdy ostatnio do niego dzwoniłam, pytał, kiedy przyjadę i go zabiorę do domku - opowiada pani Iza.
Na to pytanie nikt nie zna odpowiedzi.
Zobacz też: - Widziałam mojego Filipka - mówi pani Iza z Bydgoszczy, której sąd postanowił odebrać tymczasowo dziecko
Kobieta uważa, że komuś zależy na tym, żeby dziecko nie było z nią. - Dowiedziałam się, że mój synek zostanie przesłuchany w Bydgoszczy. Pojechałam do prokuratury. Tam usłyszałam, że przesłuchanie odbywa się w sądzie, więc tam pojechałam. Na miejscu okazało się, że wszystko odbywa się na policji. Gdy tam dotarłam, Filip już wracał z opiekunami do Łabiszyna.
Prokuratura po przesłuchaniu bydgoszczanki przesłała dokumenty do sądu. - Faksem, żeby było szybciej. Mnie przecież zależy na szybkim rozwiązaniu sprawy i na powrocie syna do domu - dodaje mama Filipa. - Już trzy razy byłam w sądzie podpytać, czy teraz, gdy ma komplet dokumentów, zmieni wcześniej wydane postanowienie. W odpowiedzi ciągle słyszę tylko: "proszę przyjść jutro".
Czas pokaże
Sędzia Włodzimierz Hilla, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Bydgoszczy, potwierdza, że dokumenty trafiły. - Znane są nam ustalenia poczynione przez prokuraturę - podkreśla. - Skoro jednak sędzia nie podejmuje żadnych kolejnych kroków, oznacza to, że nie znajduje uzasadnienia co do zmiany dotychczasowej decyzji.
A to znaczy, że mały Filip na razie dalej będzie przebywał u rodziny zastępczej.
Mama walczy o odzyskanie syna, którego pobił wujek on Dipity.
Czytaj e-wydanie »