- Teraz wiem, jakiego pokroju człowiekiem jest ta pani - komentuje na gorąco Elżbieta Rusielewicz, zastępca prezydenta Bydgoszczy. - Skoro tak zachowuje się przy obcej osobie dorosłej, to jak musiała zachowywać się przy dzieciach?
Wiceprezydent została zaatakowana w ratuszu przez Renatę W. Ta do wiosny prowadziła Rodzinny Dom Dziecka na Osowej Górze. Miasto zdecydowało rozwiązać placówkę, ponieważ pojawiły się sygnały, że w tym domu źle się dzieje. Byli wychowankowie, chociaż wcześniej nie znali jeden drugiego, opowiadali to samo: że "ciocia" znęca się nad nimi.
Ta "ciocia" zaprzecza, ale pojawiła się przedwczoraj rano w ratuszu. - Wyszłam akurat z gabinetu, żeby odprowadzić gościa - relacjonuje Rusielewicz. - W pobliżu pojawiła się ta pani. Nie była umówiona na spotkanie. Zaczęła wymachiwać mi przed oczami jakimiś dokumentami. Mówiła, że została przez nas skrzywdzona.
Rusielewicz obiecała, że przejrzy pisma, gdy wróci z kolegium u prezydenta. Wtedy Renata W. zaatakowała. - Opluła mnie, targała za włosy i marynarkę. Pani Ilona z sekretariatu pomogła mi się wyzwolić.
Ochroniarze wyprowadzili panią W. z ratusza.
Wczoraj zadzwoniliśmy do niej. - Nie będę się wypowiadać na ten temat - ucięła i odłożyła słuchawkę.
Policja jest bardziej rozmowna. - Prowadzimy postępowanie w sprawie znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego - informuje nadkom. Maciej Daszkiewicz z biura prasowego bydgoskiej policji. - Przesłaliśmy akta do prokuratury.
Renata W. czeka na przesłuchanie.