- Prosiłem dyżurnego, żeby połączył mnie z komisariatem, ale ten stwierdził, że nie ma ta-kiej potrzeby - opowiada bydgoszczanin. - A moim zdaniem była, bo ktoś, kto mieszka na przykład na Wyżynach i rzadko bywa w Fordonie, nie ma żadnego pojęcia o problemach tutejszych kierowców. Co prawda pan policjant obiecał, że sprawę przekaże kolegom, ale wątpię, żeby potrafił im sprawę wyłuszczyć z taką precyzją, jak ja.
Więcej wiadomości z Bydgoszczy na www.pomorska.pl/bydgoszcz.
Nasz Czytelnik zastanawia się, czy mieszkańcy nie mogą już kontaktować się z komisariatami na swoich osiedlach. - Jeśli ktoś dzwoni na numer alarmowy z pilną sprawą, to dyżurny musi działać od razu i rozdysponować policyjne siły - tłumaczy nadkom. Maciej Daszkiewicz z biura prasowego KWP. - Jeśli są to jedynie uwagi dotyczące bezpieczeństwa, to sugerujemy zadzwonić do komisariatu, bo przełączanie rozmowy od dyżurnego komendy miejskiej zablokuje linię, być może dla tych, którzy właśnie potrzebują pomocy- dodaje Daszkiewicz.