Mimo, że od zakończenia II wojny światowej, minęło 70 lat, to polskie lasy wciąż kryją wiele militarnych niespodzianek. Szczególnie wiele jest ich w miejscach byłych poligonów lub na terenach, gdzie przebiegał front i toczyły się szczególnie zaciekłe walki.
Firma Uni Saper z Brzegu oczyszczała tereny magazynów amunicyjnych na Osowej Górze. W 2013 roku znaleziono tam 34 tysiące różnego rodzaju niewypałów. Efektem poszukiwań w ubiegłym roku były między innymi 12-kilogramowe bomby ćwiczebne wz. 27.
Niezwykle ciekawym znaleziskiem były też niemieckie bomby kasetowe SD2. Saperom udało się również odnaleźć 5 polskich przedwojennych tabliczek ewidencyjnych wojskowych budynków. OK VIII to oznaczenie Okręgu Korpusu VIII z dowództwem w Toruniu. Kolejnym znaleziskiem były skorupy granatów, przede wszystkim niemieckich M1917 produkowanych w czasie I wojny światowej.
Saperzy wyciągnęli również z ziemi niemieckie działko lotnicze MG 151/20 - konstrukcję z II wojny światowej. Działko było montowane m.in. na samolotach myśliwskich i bombowych.
Przeczytaj również: Bomby kasetowe, działka lotnicze. Zobacz, co saperzy znaleźli w bydgoskim lesie
W ubiegłym roku podobne prace firma Unisaper wykonywała też na terenach poligonu w Bornym Sulinowie. Podczas prac saperzy wyjęli z ziemi 6788 różnych materiałów niebezpiecznych pochodzenia wojskowego. Okolice Bornego Sulinowa od lat są kojarzone z militariami. W 1936 zakończono budowę miasteczka militarnego dla szkoły artylerii Wehrmachtu. W tamtejszym garnizonie stacjonowały jednostki Heinza Guderiana przed atakiem na Polskę. Na poligonie ćwiczyły oddziały Afrika Korps. Na początku 1945 roku żołnierze niemieccy opuścili miejscowość. Ich miejsce zajęła Armia Czerwona.
I to właśnie z Bornego Sulinowa pochodzi znalezisko, które saperzy przekazali bydgoskiemu Muzeum Wojsk Lądowych. Dla niewprawnego obserwatora wyglądające dość nietypowo i tajemniczo. - Urządzenie składa się z trzech obrzynów karabinów systemu Mauser przykręconych do stalowej płyty. Obrzyny są pozbawione magazynków - opisuje urządzenie Łukasz Skoczek z działu uzbrojenia MWL. - Rączki zamkowe zagięto natomiast w odwrotnym kierunku, by ułatwić przeładowanie broni. - Pomimo, że urządzenie wykonano z serbskich karabinków M1924 Mauser, za jego produkcję odpowiedzialni są Niemcy. Świadczą o tym resztki farby w kolorze Feldgrau (polowa szarość - red). Niemcy też bardzo chętnie wykorzystywali zdobyczną broń - wyjaśnia Łukasz Skoczek. -Zachowany wkręt do drewna świadczy o tym, że urządzenie znajdowało się na drewnianej podstawie.
Po drugiej stronie urządzenia (górne zdjęcie po prawej) widać, że spusty karabinów zagięto i zaopatrzono w kółeczka z grubego drutu. - To sugeruje, że karabiny były odpalane zdanie albo z linki odciągowej.
Teorii do czego służyło to urządzenie jest kilka. - Pierwsza, jaka się nasuwa to rodzaj pułapki odpalanej kiedy nieostrożny żołnierz zahaczył o linkę, podobne urządzenia "broniły" muru berlińskiego - dodaje Łukaz Skoczek.
Najbardziej jednak prawdopodobne jest to, że to urządzenie do pozoracji pola walki. Miało ono symulować huk i błysk wystrzałów oddawanych w kierunku ćwiczącej na poligonie piechoty. Do strzelania używano oczywiście specjalnych naboi z drewnianym pociskiem który po wystrzeleniu rozpadał się po przebyciu kilku metrów. - Znalezisko posiada nawet dziurę po zabłąkanym na poligonie pocisku lub odłamku - wyjaśnia pracownik muzeum.
- To jedyne urządzenie tego typu w znanych nam zbiorach muzealnych. Po przeprowadzeniu niezbędnych zabiegów konserwatorskich, na pewno znajdzie się na planowanej stałej ekspozycji broni strzeleckiej - dodaje Łukasz Skoczek.
Czytaj e-wydanie »