Chomętowo murem stoi za nauczycielami i sprzeciwia się likwidacji szkoły w ich wsi. Na zebranie przyszło tam ponad 120 mieszkańców. A w Stronnie? Na 860 mieszkańców przyszło też dużo - 95. Najpierw wybierali sołtysa. Sala zgłosiła tylko jednego kandydata: Witolda Smeję, dotychczasowego sołtysa. Poparło go 69 mieszkańców, choć - nie ukrywał tego w rozmowie - jest za likwidacją szkoły w ich wsi.
Przeczytaj również: Szubińscy rajcy podjęli uchwałę o zamiarze likwidacji szkoły w Chomętowie
Ale temat szkoły stanął dopiero po wyborach sołtysa i rady sołeckiej. O zamiarze likwidacji placówki powiedział oficjalnie wójt gminy Dobrcz Krzysztof Szala. Ktoś podsunął mi kartkę z liczbą uczniów w 6-klasowej szkole: 47. Za rok będzie dziesięć mniej. Bo ci z VI klasy przejdą do gimnazjum w Wudzynie, a do klasy I - żadne, bo nie ma dzieci w zerówce.
Wójt zgłosił trzy propozycje: likwidację szkoły, powstanie szkoły niepublicznej, w której nie będzie już obowiązywać Karta Nauczyciela, oraz likwidację szkoły i powstanie w jej miejsce filii Zespołu Szkół w Wudzynie. - Namawiam do trzeciego wariantu, bo to przerabialiśmy 10 lat temu w Kozielcu. Jako filia utrzymuje się i ma się coraz lepiej. Zamiast mniej, jest coraz więcej uczniów: już 120 - argumentował Krzysztof Szala.
- Ale u nas chcecie zlikwidować szkołę nie dlatego, że jest mało uczniów, tylko przez nauczycieli - zabrzmiał głos z sali.
Padła od razu propozycja, by podać nazwiska trzech pań, które ciągle są na urlopach na poratowanie zdrowia i zwolnieniach lekarskich. Ale zwyciężył zdrowy rozsądek i żadnego nazwiska nie usłyszałem.
Sołtys zapraszał nauczycieli na zebranie wiejskie, ale nikt nie przyszedł. Pani z sali wystąpiła z listą 15 uczniów, którzy zamiast do szkoły w Stronnie chodzą do innych. Dlaczego? - Bo w naszej szkole ze względu na chorobowe i urlopy nauczycielek są ciągle zastępstwa! To, czego moje dziecko nie nauczyło się tu przez dwa lata, w szkole w Wudzynie nauczyło się w trzy miesiące!
Gorzkich zdań pod adresem nauczycielek padło sporo. - Urlopy i chorobowe trzech nauczycielek zaczęły się w roku 2008, jak przyszedł nowy dyrektor - mówi sołtys Witold Smeja. - Dyrektor Raczkowski, obcy w tym gronie, od razu był na straconej pozycji. Bo tu rządziła stara gwardia. Więc wpadł w konflikt, który trwa do dziś.
- Nauczyciel zgodnie z Kartą Nauczyciela może trzy razy w swej karierze zawodowej wziąć roczny urlop na podratowanie zdrowia - mówił dyrektor Wiesław Raczkowski. - Pani bierze więc urlop, po roku lekarz zaświadcza, że może wrócić do pracy, a ona pracuje kilka tygodnie i znowu choruje, by wziąć kolejny urlop na poratowanie zdrowia. Tak działają te panie. Dyscyplinowałem je, ale nic więcej zrobić nie mogłem. Procesy mi wytaczały, m.in. o mobbing. Ale przegrywały w sądzie.
O konflikcie w szkole wie całe Stronno. W choroby pań nikt nie wierzy. - Jak tak można?! Wyrzucić je, skoro działają na szkodę dzieci!... Ktoś z sali dodaje: - Dyrektor w szkole jest głową, nauczyciele rękoma, dzieci sercem... A inny: - To Karta Nauczyciela zabija naszą szkołę!
- Musimy zmienić fatalny wizerunek naszej szkoły - mówił sołtys. Witold Smeja . - Mamy na to szansę. Jest szkoła, którą wyremontowaliśmy własnymi siłami. Niech stanie się filią szkoły w Wudzynie i problem zniknie. I dzieci wrócą do nas. Również te dowożone do Bydgoszczy.
- Tak, jeśli będzie czynna do godz. 17 świetlica szkolna - zapewnia pani z pierwszego rzędu. - Moje dzieci wstają o 5.30, wiozę je do szkoły do Bydgoszczy i wracam z nimi po pracy. Jeśli będzie świetlica, to będą chodzić do tej szkoły.
Padają więc zapewnienia, że świetlica będzie czynna dłużej. To żaden przecież problem...
Czy jest zgoda na likwidację szkoły w Stronnie i utworzenie filii? Tak. Bo Stronno już wie, że umowy o pracę z chorującymi nauczycielkami nikt już nie podpisze. Będzie więc spokój.
Czytaj e-wydanie »