Na ostatniej sesji w Gniewkowie omawiany był temat bezpieczeństwa w gminie. Radny Jerzy Ratajczak zwrócił uwagę na problem monitoringu. Zauważył, iż obraz z kamer nie jest na bieżąco obserwowany przez funkcjonariusza. Zapytał więc, jak często policjanci przeglądają zapis monitoringu.
Obecny na sesji komendant komisariatu w Gniewkowie Janusz Świątkowski stwierdził, iż nie ma potrzeby, aby ktoś przez cały czas siedział przed monitorami i śledził to, co rejestrują kamery. - Musiałby to robić policjant lub strażnik miejski, by rozróżnić, czy to co obserwuje jest wykroczeniem czy przestępstwem, a potem odpowiednio reagować i wysłać kogoś na miejsce zdarzenia - tłumaczył komendant.
Czytaj: Kolejna kamera monitoruje Inowrocław
Zdradził, iż w pomieszczeniu, które zajmuje, ma wgląd do monitoringu. - Jak zerkam, to widzę co w mieście się dzieje. Jeżeli jestem w komisariacie, to w godzinach od 7.30 do 15.30 mam to osobiście na uwadze - wyjaśniał.
Tłumaczył również, iż zapis monitoringu przeglądany jest przez policjantów wówczas, gdy mają zgłoszenie z miejsc, które obejmuje monitoring.
Informacje te nie dawały spokoju radnemu Szymonowi Krzysztofiakowi. - Czy nie uważa pan, że gdyby zatrudniony człowiek na bieżąco obserwował to, co rejestrują kamery, zwiększyłoby to poziom bezpieczeństwa? - zapytał komendanta.
- Musielibyśmy zrobić eksperyment: zatrudnić kogoś na miesiąc i sprawdzić, czy przyniosłoby to jakieś efekty - usłyszał odpowiedź. Raz jeszcze powtórzył, że przed monitorami musiałby siedzieć ktoś, kto potrafi rozróżnić przestępstwo od wykroczenia. - To musiałby być ktoś, kto potrafiłaby rozstrzygnąć, czy lepiej wysłać policjantów na awanturę domową, czy na zdarzenie, które obserwuje przy pomocy monitoringu - tłumaczył.
Głos w dyskusji zabrał przewodniczący Rady Miejskiej Przemysław Stefański. - Myślę, że poziom pewnych działań powinien pozostać tajemnicą. A teraz wszyscy wiedzą, że obraz z kamer na bieżąco nie jest przez nikogo obserwowany, a stanowi jedynie dokumentację zdarzeń.
Ostatni głos w tej sprawie zajął burmistrz Adam Roszak. - Monitoring ma przede wszystkim oddziaływać prewencyjnie. Mieszkaniec nie wie, w którym momencie kamera go obserwuje - tłumaczył. Przekonywał, że zapis z kamer jest rejestrowany. - Chodzi o to, żeby - gdy coś się wydarzy - policja dysponowała materiałem, który można odtworzyć - dodał.