Brytyjskie media podają, że w poniedziałek wyłowiono z Grand Union Canal w Londynie ciało 23-letniej Marty z Polski. Ciało dziewczyny znajdowało się w walizce. Dziewczyna pochodziła z Trzeciewca, a dawniej uczyła się w jednej z bydgoskich szkół. Od kilku lat mieszkała w Londynie, tam też pracowała w jednym ze sklepów z polskimi produktami.
Jak podaje brytyjski serwis Daily Mail Online do sprawy aresztowano 38-letniego Tomasza K., pochodzącego z Wrocławia chłopaka dziewczyny, z którym ta mieszkała w Londynie. Razem z nim zatrzymano jeszcze dwóch mężczyzn, ale tych po przesłuchaniach zwolniono.
Czytaj: Ludzie giną na potęgę. A policja słabo ich szuka - twierdzi NIK i wytyka błędy policji
Marta przyjechała do Londynu trzy lata temu i podjęła pracę w polskich delikatesach Delicja. Jak mówi brytyjskiemu dziennikowi szef dziewczyny - Marta była wesoła, szczera, oddana pracy, pełna życia. Marzyła, by założyć rodzinę i się ustatkować.
27 kwietnia dziewczyna miała mu wysłać SMS, w którym powiadomiła, ze prawdopodobnie wraca do Polski ze względu na chorą matkę. To miało się wydać jej szefowi dziwne bo, jak mówił, Marta mieszkała blisko jego domu i zazwyczaj z różnymi sprawami po prostu do niego przychodziła, a nie wysyłała SMS-y.
Jak serwisowi Daily Mail Online tłumaczy detektyw Simon Ashwin z wydziału zabójstw londyńskiej policji, który prowadzi dochodzenie w tej sprawie, prawdopodobnie ciało dziewczyny dryfowało w kanale już od około dwóch tygodni.
Więcej w czwartek, w papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej". Możesz kupić też e-wydanie
Czytaj e-wydanie »