Do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy wpłynęła wczoraj deklaracja Tomasza B., pseudonim "Kadafi", w której decyduje się on dobrowolnie poddać karze.
B. jest bohaterem największego w ostatnich latach śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Bydgoszczy. Śledczy oskarżają go o kierowanie gangiem, który zarabiał na handlu narkotykami - amfetaminą, marihuaną i tabletkami ekstazy. Sam "Kadafi" oprócz tego, że uchodzi za szefa potężnej grupy przestępczej, ma w zarzutach posiadanie broni i kokainy, a jeden z jego ludzi, Maciej B. zwany "Maciulą", jest z kolei oskarżony o zabójstwo.
Podobne deklaracje złożyli pozostali oskarżeni w tym procesie (w sumie 11 osób). - Formalnie mogą to uczynić zanim złożą wyjaśnienia - tłumaczy sędzia Włodzimierz Hilla, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.
Deklaracje poddania się karze, które członkowie grupy "Kadafiego" skierowali wczoraj do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy, nie są na razie wiążące. Czy przestępcom uda się uniknąć procesu?
- Oskarżeni mogą to uczynić do czasu składania wyjaśnień - zaznacza sędzia Włodzimierz Hilla, rzecznik prasowy bydgoskiego sądu okręgowego. - Ponieważ złożyli na razie tylko ogólne deklaracje, mają trzy dni - dziewięciu oskarżonych - na sprecyzowanie wniosków, które winny zawierać wszystkie ewentualne elementy mającego zapaść orzeczenia.
W skrócie rzecz ujmując - zadeklarowali, że gotowi są ponieść karę za swoje czyny, ale muszą wskazać o jakie zarzuty chodzi. Póki co, wiadomo, że sam Tomasz B. deklaruje dobrowolne poddanie się karze, ale... nie przyznaje się do najpoważniejszego zarzutu - kierowania zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym. Przyznaje się tylko do nielegalnego posiadania broni i kokainy, którą w jego domu znaleźli policjanci CBŚ.
- Trwają negocjacje z klientami - krótko odpowiada mec. Jakub Montowski, obrońca jednego z oskarżonych w procesie byłych współpracowników z grupy B.
Prawnicy niechętnie komentują sprawę wniosków złożone wczoraj w sądzie. Śledztwo w sprawie grupy "Kadafiego", które trwało od 2011 roku (akt oskarżenia trafił do sądu w grudniu 2014), objęło około 130 osób.
Wielu zdecydowało się od razu poddać karze - to głównie dilerzy i narkotykowi pośrednicy, którzy byli związani z gangiem. Pozostałe 92 osoby pierwotnie miały być sądzone w jednym procesie. W końcu zapadła jednak decyzja o wyłączeniu 80 do odrębnych postępowań. W marcu rozpoczął się proces 11 osób ze ścisłego kierownictwa grupy. Jeden z oskarżonych jest poszukiwany listem gończym.
- Szczerze mówiąc, taka konstrukcja procesowa, w której oskarżeni wyrażają chęć poddania się karze, jednocześnie nie przyznając się do wszystkich zarzutów, jest według mnie dziwna - komentuje jeden z prawników związany ze sprawą. Nie chce się przedstawiać, bo - jak mówi - status jego klienta stawia go w "niezręcznej" sytuacji.
- Taki casus zastosowano już jednak w głośnej sprawie księdza Gila, oskarżonego o molestowanie seksualne. Duchowny w obliczu niezbitych dowodów zdecydował, że chce poddać się decyzji sądu - wyjaśnia prawnik.
Gang "Kadafiego" został rozbity w 2011 roku. B. w opinii śledczych dowodził nim z Bydgoszczy, ale jego wpływy obejmowały północno-zachodnią Polskę. Kolejna rozprawa w piątek.
Czytaj e-wydanie »