O przypadających dziś 100. urodzinach zmarłej 10 stycznia br. Wielkiej Polki pamiętał nie tylko jej rodzinny Toruń. Także organizatorzy obchodów Bydgoskiego Marca 1981. W Operze Nova wyświetlony został wczoraj film Pawła Kędzierskiego pt. "My Cichociemni. Głosy żyjących...", w którym wystąpiła m.in. gen. Elżbieta Zawacka.
Jej życiorys to gotowy scenariusz sensacyjno-przygodowego filmu. Znakomicie wykształcona, biegle mówiąca po niemiecku jeszcze przed wybuchem wojny dała się poznać jako znakomita organizatorka szkoleń w ramach Przysposobienia Wojskowego Kobiet.
Podczas wojny gen. Zawacka, ps. "Zo", stała się prawdziwą legendą kurierów w okupowanej Europie. Z najdłuższej, bo trwającej ponad pół roku misji, podczas której spotkała się z gen. Władysławem Sikorskim wróciła do kraju jako cichociemna (zrzut na spadochronie 10 września 1943 r.).
- Pochodziła z pokolenia urodzonego pod zaborami. Ten fakt wywarł na jej życiu wielkie piętno. Ludzie, którzy rodzili się w niewoli, doceniali wolność. I byli nastawieni bardzo patriotycznie - tak o gen. Zawackiej mówi prof. Andrzej Tomczak, historyk i archiwista, emerytowany pracownik UMK w Toruniu.
Lata powojenne to smutny rozdział w życiorysie jedynej kobiety wśród 316 cichociemnych. Aresztowana i skazana na 10 lat, wyszła z więzienia w 1955 r. Mimo szykan i dyskryminacji zajęła się pracą pedagogiczną. Nadal się kształciła. W 1995 r. została mianowana profesorem nauk humanistycznych.
Przez lata gromadziła materiały do dziejów AK i II wojny światowej. W 1990 r. była inicjatorką powstania Fundacji Archiwum Pomorskie Armii Krajowej.