Polski Cukier Toruń - Anwil Włocławek 89:80 (15:15, 18:19, 25:26, 31:20)
POLSKI CUKIER: Cel 20 (2), Cosey 19 (5), 7 as., Diduszko 9, Gruszecki 6 (2), Mbodj 6 oraz Newbill 18 (4), Wiśniewski 4, Sulima 7, Śnieg 0.
ANWIL: Almeida 16, Sobin 14, Leończyk 8, 6 zb., Łączyński 7, 9 as., Zyskowski 4 oraz Airington 8, Delas 10 (2), Hosley 6, Wojciechowski 5 (1), Nowakowski 2.
Anwil wygrywając w Toruniu praktycznie pieczętował triumf w rundzie zasadniczej EBL. Stawka większa była po stronie gospodarzy. Nie tylko dlatego, że Polski Cukier przegrał cztery mecze derbowe z rzędu. Po słabym marcu drużynie grozi 5. miejsce o rundzie zasadniczej.
Od razu Almedia dwa razy ograł Gruszeckiego, a sam go zablokował. W 5. minucie zadrżały jednak serca kibiców Anwilu: kulejący lider Anwilu opuścił parkiet. Wrócił jednak przed przerwą i jeszcze zdążył się popisać efektownym wsadem.
Nawet bez niego Anwil wciąż wykorzystywał słabości w obronie gospodarzy, którzy wciąż nie potrafili się wstrzelić z dystansu, ale - zmuszeni do akcji indywidualnych - popełniali ogromną ilość prostych błędów w ataku. Po stratach numer 7. i 8. w tej kwarcie Airington zdobywał łatwe punkty spod kosza (9:15) i trener Dejan Mihevc musiał prosić o przerwę.
Torunianie swojego Almeidę znaleźli w osobie D.J. Newbilla, który dwa razy trafił z dystansu (15:15). To on zdobył 5 punktów na otwarcie 2. kwarty i zapewnił Polskiemu Cukrowi pierwsze prowadzenie.
Nie trwało długo, bo włocławianie znowu świetnie zaczęli bronić i wymuszać kolejne straty (do przerwy Polski Cukier popełnił aż 17!). Charakterystyczna strefa Anwilu znowu sprawiała problemy, bo w toruńskim zespole, poza Newbillem, nikt nie był w stanie trafić z daleka, a akcje pod kosz kończyły się zwykle stratami lub pudłami (5/15 za 2). Bardzo słabo radził sobie zwłaszcza Cosey - 0/2 z gry, asysta i 3 straty do przerwy.
Anwil do przerwy miał tylko 1/9 za 3 i było pytanie - kto szybciej poradzi sobie z własnymi słabościami. Polski Cukier początkowo zagrał spokojnie, prowadził 3 punktami, ale nie potrafił ustabilizować swojej gry. Mecz zaczął przejmować Almeida, na którego indywidualne akcje torunianie nie mieli odpowiedzi.
Wreszcie, po 26 pudłach z rzędu, z dystansu trafił Gruszecki, a po chwili "trójką" popisał się Cosey (54:50). Odpowiadał Sobin, który charakterystycznymi akcjami przerzucał Mbodja i zdobył 10 pkt w tej kwarcie. To Chorwat zapewnił Anwilowi oddech i przewagę 2 punktów przed ostatnią kwartą.
Polski Cukier rozpoczął dobrą obroną oraz "trójkami" Coseya i Gruszeckiego (64:60). Anwil odpowiedział świetną defensywą, zwłaszcza przeciwko obwodowym, którzy byli podwajani już 9-10 metrów od kosza. Włocławianie zyskiwali także wiele szans dzięki zbiórkom ofensywnym.
Prowadzenie zmieniało się w ostatniej kwarcie. Polski Cukier przewagę zbudował dzięki trafieniom z dystansu Newbilla i Cela (74:70). Po akcji 2+1 Sulimy było 78:72 w 38. minucie. Wtedy trzy nieprawdopodobne rzuty z dystansu wykonał Cosey, który wcześniej musiał usiąść za ławce z 4 faulami (87:78). Amerykanin w ostatniej kwarcie zagrał tak, jak w finale Pucharu Polski