
Znacie te legendy związane z Bydgoszczą? [galeria]
Przed wiekami ziemiami dzisiejszej Bydgoszczy władał kasztelan Karolus. Władca z niego był okrutny, a o jego niecnych czynach krążyły legendy.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Miał też córkę, piękną Angelikę. Zazdrosny o swoją pierworodną, zamknął ją w zamkowej wieży. W ten sposób pragnął uchronić pannę przed zamążpójściem.
Pewnego razu kasztelan, po kolejnej zwycięskiej bitwie, wrócił na swoje włości z jeńcem, które wtrącił do lochów. Przystojny młody książę od razu zwrócił uwagę Angeliki. Dziewczyna każdego dnia przynosiła więźniowi jadło i napitki, a między młodymi zrodziła się miłość. Postanowiła wypuścić Jarosława, który obiecał, że po nią wróci.
Książę dotrzymał danego słowa. Wraz z armią zaatakował zamek kasztelana. Jednak padł raniony przez rycerza w czarnej zbroi. Kierowana rozpaczą Angelika ugodziła zabójcę ukochanego. Gdy pod stopami leżało jego ciało, rozpoznała w tajemniczym wojowniku swego ojca.
Zrozpaczona rzuciła się do Brdy. Odtąd czasami można ją spotkać, jak przechadza się nad brzegiem rzeki wciąż czekając na swojego księcia.

Znacie te legendy związane z Bydgoszczą? [galeria]
W miejscu, w którym dziś biegnie ulica Długa, znajdowała się brama poznańska. To właśnie przy niej mieszkał miejski kat wykonujący egzekucje schwytanych łotrów.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Legenda głosi, że ów kat miał jednego przyjaciela. Był nim ubogi krawiec Janek. Pewnego dnia młodzieniec postanowił wybrać się na spacer z ukochaną. Pech chciał, że dziewczyna wpadła w oko przejeżdżającemu tamtędy kupcowi.
Zachwycony jej urodą zaproponował za nią niesłychane bogactwa. Rozwścieczony Janek rzucił się na kupca i dotkliwie go pobił. Poturbowany mężczyzna poszedł na skargę do burmistrza. Prawo było jasne. Za napaść głowa napastnika musiała stoczyć się po katowskim pieńku.
Janka wtrącono do celi, która mieściła się przy poznańskiej bramie. Kat żałował przyjaciela. Postanowił więc mu pomóc. W dniu egzekucji poluźnił sznury pętające ręce i nogi krawca. W momencie, gdy topór zawisł nad głową nieszczęśnika, ten uciekł, a przy wyjeździe z miasta, czekała na niego ukochana.
Udało im się zbiec z Bydgoszczy. Zebrani mieszkańcy krzyczeli "Chwytajcie ich! Chwytajcie". Podobno to właśnie dlatego jedna z miejskich uliczek nosi nazwę Chwytowo.

Znacie te legendy związane z Bydgoszczą? [galeria]
Zastanawialiście się, skąd wzięła się nazwa Bydgoszcz? Otóż pochodzi od dwóch braci, którzy wędrowali od południa w stronę morza. Szukali miejsca, w którym mogliby się osiedlić.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
I tak mijali lasy, jeziora i osady. Nie było jednak miejsca, które przypadłoby do gustu obu. Byd chciał gęstych borów, które zapewniłyby im zwierzynę i drewno potrzebne do wybudowania domostw. Gost natomiast szukał miejsca przy wodzie, które dawałoby dostęp do ryb i broniło przed najazdami wrogów.
To wszystko znaleźli nad Brdą i właśnie tu postanowili zostać. Nowo powstałej osadzie nadali nazwę Bydgost.

Znacie te legendy związane z Bydgoszczą? [galeria]
Wieki później, gdy do grodu przybył Pan Twardowski, spokojne dotąd życie mieszkańców zostało brutalnie zakończone. A wszystko za sprawą towarzysza czarnoksiężnika.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Gdy ów mag wyjechał, chytry i bystry Węgliszek postanowił zostać. Obiecał swemu panu, że nadal będzie dusze na manowce sprowadzał. Szybko nawiązał bardzo przyjazne kontakty z miejscowymi czarownicami.
Ofiarami jego niecnych działań stały się między innymi Apolonia Strychalska i jej córka Agnieszka.
Na polecenie przebiegłego diabła, truły wodę w studni oraz zsyłały na mieszkańców różne choróbska. Gdy kobiety zostały schwytane, od razu całą winę zrzuciły na Węgliszka. Mimo tego spłonęły na stosie.
A bystremu wysłannikowi ciemności wkrótce znudziły się tego rodzaju nikczemne uczynki. Zbratał się z diabełkiem Smółką i postanowili w inny, mniej diaboliczny, sposób uprzykrzać życie mieszkańcom. Przez ładnych kilka lat płatali im różne psikusy.
Na sam koniec Węgliszek uspokoił się i spokorniał. Zamieszkał w bramie klasztoru karmelitów.