Świadkiem bezdusznego zachowania był młody chełmnianin. Przejeżdżał właśnie przez gminę Kijewo Królewskie.
Szczeniak próbował dogonić auto opiekunów
- Przejeżdżałem właśnie przez Brzozowo, skręciłem na skrzyżowaniu i zauważyłem, jak na poboczu wolnym tempem jechała czarna kia - relacjonuje mężczyzna, który chce pozostać anonimowy. - W aucie widziałem mężczyznę i kobietę. Nagle, przez otwarte drzwi, kobieta wyrzuciła tego małego pieska, po czym para ruszyła z piskiem opon. Najgorsze jest to, że ten szczeniaczek za nimi biegł, ale nie mógł ich dogonić. Kobieta wyszła jeszcze i go odpychała. Gdy odjechali, zatrzymałem się, zawołałem psa do siebie, pogłaskałem go i posadziłem w samochodzie. Pierwsza myśl, to zawieść go do schroniska. Jednak jechałem właśnie do dziewczyny i ona powiedziała, że może go przygarnąć. Ma tam świetne warunki - duży, ciepły garaż i dom z ogrodem. Teraz zajmują się nim jej rodzice.
Przeczytaj także: Zakopał żywcem cztery dwudniowe szczeniaki!
Dla młodego mężczyzny to pierwsza taka historia w jego życiu. Ogromny brak wrażliwości zrobił na nim wrażenie. Łza zakręciła się w oku.- Jest już bardzo zimno, ten pies mógłby w tych warunkach nie przeżyć - dodaje chełmnianin. - Nie rozumiem, dlaczego opiekunowie nie oddali go do schroniska? Przecież można się rozstać z czworonogiem w bardziej ludzki sposób. Ten był okropny!
Gdyby mężczyzna spisał numery rejestracyjne czarnej kii łatwiej byłoby teraz policjantom ustalić właścicieli, którzy tak bezdusznie potraktowali szczeniaka.
- Ja o tym nie pomyślałem, bo skupiłem się na psiaku - przyznaje chełmnianin, który uratował przerażonego czworonoga. - Najważniejsze, że już się zaaklimatyzował i nie ma już tak smutnego pyszczka, jak na początku, gdy czuł się zagubiony w tej całej sytuacji. Już jest wesoły i nawet zaczyna broić w garażu.
Policjanci twierdza, że sposób pozbycia się czworonoga przez parę z Chełmna można zakwalifikować jako znęcanie się nad zwierzętami.- Na pewno, gdy ukaże się artykuł, podejmiemy czynności sprawdzające - zapewnia Sławomir Bęben, naczelnik Sekcji Prewencji i Ruchu Drogowego w KPP w Chełmnie. - Ważne są tutaj zamiary sprawcy i te spróbują ustalić policjanci.
Co miesiąc do schronisk w naszym województwie trafia po kilkadziesiąt psów. Czasem jest to ponad 20, w najgorszych miesiącach - nawet ponad setka. Niektóre z czworonogów, dla których schroniska stały się domem, zostały wyrzucone na ulicę, przywiązane do drzewa w lesie albo podrzucone w worku pod śmietnik i skazane na pewną śmierć.
Pies to odpowiedzialność
Najwięcej psów trafia do nas wiosną - mówi Izabela Połczyńska, pracownik biurowy w Ośrodku Opieki nad Zwierzętami w Węgrowie. - W październiku przyjęliśmy 77, liczba ta waha się od 50 do 80. Nie znamy historii wszystkich, nie wiemy które ktoś wyrzucił. Warto psy znakować, bo wtedy łatwiej nam trafić do właściciela. Okazuje się, że szukał pupila, ale nie pomyślał, że mógł trafić do schroniska.
W ubiegłym miesiącu do Schroniska dla Zwierząt w Bydgoszczy trafiło 79 czworonogów.- Bywa różnie - przybywa 20, a czasem ponad 100 psów - mówi Jakub Jaworski z działu marketingu schroniska. - Zdarza się, że w takim czasie jak teraz, ludzie przychodzą po psa, chcą go dać na prezent. Skłaniamy do zmiany zamiarów, bo trzeba mieć pewność, że nowy właściciel będzie go chciał i nie wyrzuci go. To odpowiedzialna decyzja.
Zareaguj, gdy widzisz psa na uwięzi. Akcja "Zerwijmy łańcuchy" w Bydgoszczy