
Adam Frąszczak zaginął 23 maja 2013 roku.
(fot. Z Archiwum Igi Frąszczak)
Zaginionego poszukują policjanci z komendy wojewódzkiej w Bydgoszczy. Informacja o zniknięciu Adama Frąszczaka trafiła też do policyjnej internetowej bazy osób zaginionych.
Wśród danych zamieszczonych na policyjnej witrynie zostały wyszczególnione cechy wyglądu Adama Frąszczaka: ciemne oczy, 181-185 cm wzrostu, waga 70-89 kg.
W dniu zaginięcia, 23 maja ubiegłego roku miał na sobie żółtą koszulkę z krótkim rękawem, białą bluzę i zielone spodnie bojówki.
Przepadł bez śladu
- O zaginięciu taty dowiedziałam się dwa dni później, w sobotę - mówi Iga Frąszczak. - Byłam wtedy w Poznaniu. Nie mogłam się do niego dodzwonić. Nie odpowiadał żaden z kilku jego telefonów. Zadzwoniłam więc do jego sąsiada. Gdy poszedł sprawdzić, okazało się, że taty w domu nie ma, a na podsadzce leżały roztrzaskane telefony komórkowe i otwarta torba.
Iga zaznacza, że zależy jej na pomocy ze strony wszelkich osób, które mogą wyjaśnić zniknięcie jej ojca.
Przeczytaj także: Tajemnicze zaginięcia Adama z Janikowa. Krzysztof Rutkowski: - Mamy dowody, że go uprowadzono! [wideo]
Czarny scenariusz
Adam Frąszczak to znany w Janikowie przedsiębiorca. Prowadzi przedsiębiorstwo handlowo-budowlane. W dniu zaginięcia miał w interesach wyjechać do Wrocławia.
- Ojciec nigdy nie znikał bez słowa. Mieliśmy ze sobą dobry kontakt - podkreśla Iga. W poszukiwania 44-letniego Adama włączył się Krzysztof Rutkowski. Wczoraj w tej sprawie zorganizował konferencję prasową w Bydgoszczy w hotelu Pod Orłem. Zaczął od przekazania sensacyjnej informacji.
- Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z uprowadzeniem - mówił były detektyw. - Jednym ze scenariuszy, jakie bierzemy pod uwagę jest ten najgorszy; że mogło dojść do zabójstwa.
"Mogło pójść o dług"
Rutkowski sugeruje, iż domniemane porwanie mogło mieć podłoże porachunków biznesowych.
- Ktoś, kto zamierza wyegzekwować jakiś dług od pana Adama, mógł zlecić jego uprowadzenie. Twierdzenie o porwaniu nie jest oparte na bezpodstawnych domysłach. Mamy dowody na udział innych osób w jego zniknięciu - mówił.
Jakie to dowody? Były detektyw, który obecnie prowadzi biuro doradcze, przekonuje: - Porywacze musieli być doskonale poinformowani o ty, gdzie jest i co robi Adam. Wiemy, że tamtego dnia nie chciał wsiąść do samochodu przed domem, że wciągnięto go do niego siłą. Apelujemy do osób, które wiedzą, jakimi motywami kierowali się porywacze. Moje biuro jest gotowe zapłacić za informacje na ten temat.
Czytaj e-wydanie »