- To profanacja ludzkich szczątków - twierdzi archeolog Marcin Woźniak. Na placu budowy ronda przy kościele Imienia Najświętszej Maryi Panny w Inowrocławiu natrafiono na duża zbiorową mogiłę.
Wysypały się czaszki...
Makabrycznego odkrycia dokonał operator koparki przygotowując terenu pod wysepkę w pobliżu kościoła. Z wykopu wysypały się ludzkie czaszki i kości. Teren zabezpieczono. Na miejsce przybył archeolog z Muzeum im. Jana Kasprowicza oraz wolontariusze. Szczątki ludzkie miały być w dużej skrzyni pochowane na cmentarzu. Okazało się to niemożliwe. - Czaszek i kości jest tutaj tak dużo, że zapełniliśmy nimi skrzynię oraz kilkanaście worków. Niestety, nie jest to znalezisko archeologiczne. To raczej wielki skandal - mówi Marcin Woźniak.
Podbudowa drogi
Zbiorowa mogiła jest bardzo duża. Wszystko wskazuje na to, że zrobili ją budowniczowie ulicy Fornalskiej, obecnej Laubitza, którą wytyczono przez fragment najstarszego inowrocławskiego cmentarza przy kościele Imienia NMP. Szkielety z grobów zakopano w wielkim dole, a następnie poprowadzono tam jezdnię. Przez prawie czterdzieści lat inowrocławianie jeździli po swoich przodkach. - Tu dokonano podwójnej profanacji. Wpierw, gdy szczątki wydobyto z grobów, a drugi raz, gdy wkopano je pod jezdnię. Powiadamiamy policję i służby sanitarne. Liczymy na pomoc miasta, bo zgodnie z polską tradycją miejscem pochówku jest cmentarz i tam trzeba przetransportować kości byłych inowrocławian - dodaje archeolog.