Kilka dni temu inowrocławska policja przesłała oskarżycielowi zebrany materiał dowodowy.
Wszystko wskazuje na to, że 22-letni mężczyzna odpowie za zawiadomienie policji o zdarzeniu, które nie miało miejsca i składanie fałszywych zeznań.
Sprawa dotyczy rzekomego zdarzenia, które miało mieć miejsce w styczniu w Inowrocławiu. Wówczas to 22-latek zgłosił, że został na ulicy napadnięty i okradziony - relacjonuje st. asp. Izabella Drobniecka, oficer prasowy KPP Inowrocław. - Jak twierdził czterej nieznani mu sprawcy mieli przemocą doprowadzić go do stanu bezbronności, a następnie zabrać mu zegarek i dowód osobisty.
Policjanci jednak analizując przebieg zdarzenia nabrali podejrzeń.
Zobacz także: Przyznał, że chciał zgwałcić ekspedientkę. Jest w areszcie
- Wiele wątków nie pasowało do siebie. Kilka dni temu zdobyli dowody na to, że mężczyzna próbował celowo wprowadzić policjantów w błąd - poddaje Drobniecka.
- Mundurowi ustalili, że zgłaszający mężczyzna najpierw uszkodził pewien samochód i zobowiązał się zapłacić za szkody. Jako gwarancję, że się z tego wywiąże, właścicielowi pojazdu zostawił na chwilę swój dowód osobisty. Ale obawiał się reakcji rodziny na to, że po pierwsze nie ma zegarka, który faktycznie zgubił, i po drugie dowód dał na "chwilowe przechowanie". Wymyślił zatem historyjkę o napadzie i okłamał policjantów - dowiadujemy się z policji.
Za zawiadomienie policji o niepopełnionym przestępstwie grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 2. Natomiast za składanie fałszywych zeznań - do lat 3.
Czytaj e-wydanie »