Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Album toruński. Mój tata? Był jednym z najlepszych krawców w Polsce

Ewelina Sikorska
1937 rok, Toruń, ulica Mostwa. Leon Panecki w swojej pracowni
1937 rok, Toruń, ulica Mostwa. Leon Panecki w swojej pracowni archiwum rodziny Paneckich
Rodzinny dom kojarzy mu się stukotem maszyny. Poznajcie krawca Tomasza Paneckiego, wyjątkowego krawca-chemika.

Wszystko zaczęło się od Leona Paneckiego.

- To był mój tata. Rocznik 1911 - opowiada Tomasz Panecki, mistrz krawieckiego fachu. - Ojciec urodził się w Koninie, do Torunia trafił przed wojną. Jego pierwszy zakład mieścił się na Piekarach. Kolejny przy ulicy Mostowej, w naszym mieszkaniu. Śmiem twierdzić, że tata był jednym z najlepszych krawców w Polsce. Prowadził kursy kroju, na które zjeżdżali mistrzowie z całego kraju. Uczyli się od niego mimo tego, że mieli tytuły. Chyba o czymś to świadczy. Dzieciństwo kojarzy mi się ze stukotem maszyny.

Pan Tomasz podkreśla, że jego tata należał od wyjątkowo pracowitych osób:

- Ba, kiedy wychodziłem na ósmą do szkoły, już szył. Wracał bardzo późno - o dziesiątej, nawet o jedenastej. Wtedy krawiectwo rozdzielało się na krawiectwo damskie i męskie. A ojciec był mistrzem i w jednym, i w drugim.

I mama szyła

Helena Panecka uczyła fachu w toruńskim technikum odzieżowym.

- Była mistrzem w zawodzie - dodaje pan Tomasz. - Dzięki ukończeniu studium nauczycielskiego - to było coś w rodzaju dzisiejszej szkoły pomaturalnej - miała kwalifikacje pedagogiczne. Rodzice znali się na krawiectwie, ale nie chodziliśmy wystrojeni. Nie, nie. Przecież to były wyjątkowo trudne czasy - urodziłem się pod koniec lat 40. Byłem synem krawca, a miałem tylko jedną parę spodni.

Zaczęło się od kamizelki

Pierwszą rzeczą, jaka wyszła spod jego rąk była męska kamizelka. Potem spodnie.
Co ciekawe, z wykształcenia pan Tomasz jest chemikiem. W 1984 roku ukończył Uniwersytet Mikołaja Kopernika.

- Krawcem zostałem z przypadku. Zaczynałem późno, bo jako dorosły człowiek - uśmiecha się. - Cóż, to nasza rodzinna tradycja. Szyje również brat, zresztą, świetnie wyszkolony przez ojca. Nazwa mojej firmy to ukłon w kierunku Leonarda, z którym kiedyś prowadziliśmy spółkę. Dość długo nie byłem zdecydowany, swoje zrobiło przyjście na świat dzieci. Wtedy nie było takich udogodnień jak urlop macierzyński, płatny wychowawczy. A trzeba było sobie jakoś radzić. Jestem dumny z Leonarda - stoi na czele komisji egzaminacyjnej na całe Kujawsko-Pomorskie. A to coś. Bratu fantastycznie wychodzi szycie garniturów dla mężczyzn, którzy mają niestandardową figurę. Wyjątkowo niski pan, atleta czy mężczyzna z brzuszkiem - bez problemu wystroi każdego.

Leonard Panecki może się też poszczycić tytułem najmłodszego mistrza krawiectwa w kraju. Zdobył go mając dwadzieścia lat. Szyje nie tylko on, ale i jego żona, Małgorzata.

Więcej wartościowych tekstów na www.pomorska.pl/premium

Dżinsy, kura znosząca złote jajka

- Każdy chciał je mieć, a przecież nie były osiągalne na polskim rynku - wspomina pan Tomasz. - Dobre dżinsy można było kupić jedynie za dewizy w Pewexie. Oferowaliśmy je w złotówkach, nie były gorszej jakości, bo tkaninę sprowadzaliśmy z zagranicy. W latach 80. pieniądz parzył. Klienci natychmiast wszystko wydawali, bo pieniądz w oka mgnieniu tracił na wartości. To były trudne, smutne czasy.

Dzieci? W stolicy

Jest osoba, która przejmie pałeczkę po panu Tomaszu?

- Niestety. Zazdroszczę kolegom, których dorosłe dzieci przejęły rodzinny interes - mówi. - Syn, Rafał, studiował w Warszawie. To świetny matematyk. Córka skończyła prawo, zrobiła aplikację sędziowską. Za mężem przeniosła się do stolicy. Dziś jest radcą prawnym. Dzieci sobie radzą, ale nie będą kultywowały tradycji.

Pan Tomasz podkreśla, że dziś rzemieślnicy nie mają łatwo:

- Zalewają nas ubrania z Dalekiego Wschodu, garnitury za 99 złotych. Co to za garnitury, zastanawiam się. Ale czasem rozumiem osoby, które je kupują. Wyobraźmy sobie matkę ze skromnymi dochodami - musi ubrać do egzaminów dwóch synów: gimnazjalistę i licealistę. Wie, że ich garnitury i tak wylądują potem na dnie szafy. Kobieta chce oszczędzić.

Wśród osiągnięć pana Tomasza jest uhonorowanie szablą im. Jana Kilińskiego, najwyższym wyróżnieniem w rzemiośle. Wśród osób, które je otrzymały jest Jan Paweł II.

- Nie chcę się chwalić- spuszcza wzrok pan Tomasz.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska